jeudi 28 janvier 2010

rozpoznawalność :)/devenir fameuse

Zabawny był w czwartek Nabil- chłopiec z naszego klubu europejskiego. Chciał się dowiedzieć jak powiedzieć 18 po hiszpańsku i pyta się mnie i Diega: które z Was jest z Hiszpanii? Dobre:) wiem ze nie wyglądam na typowa Polkę ale ze mogę być bardziej hiszpańska niż Diego to się nie spodziewałam:).
W czwartek ukazał się o nas artykuł w prasie lokalnej. W zeszłym tyg mieliśmy tez krótki wywiad radiowy o nas, takie standardowe pytania: dlaczego Francja, co mi się tu podoba/ nie podoba, itp.
Osatnio usyszałam jeden z bardziej seksistowskich tekstów: kto to jest kobieta-krewetka? Nie, to nie jest osoba która opala się na czerwono… kobieta-krewetka to kobieta która ma zgrabne ciało ale nieciekawą twarz wiec ignoruje się twarz i konsumuje reszte (jak krewetke ktorej głowe się odcina przed zjedzeniem)… bez komentarza… W weekend bylismy z autorem tego błyskotliwego tekstu w Paryżu, zaliczyliśmy muzeum Arts et Metiers i dłuuuugi spacer. Ale cel głowny to był sklep gdzie zanosił on sprzet do reklamacji i odebrac miał inny… bylam jako osoba która miałą opanowac wybuchowy charakter mojego towarzysza zeby nie rozniósl sklepu jak się zdenerwuje, ale na miejscu na niewiele się zdałam bo sama miałam ochote zdrowo opieprzyc „specjalistów”. Ale obyło się w miarę spokojnie. W miare:). A i jeszcze z Eri byłyśmy na filmie Avatar… ok., ale bez zachwytów, może dlatego ze nie lubie sf, nadmiaru scen walki, anormalnych zwierząt...Tylko czemu w kinie na filmie 3D wszyscy widzowie siedzą jak mumie? Ja tam mimowolnie się uchylałam jak coś leciało, nie tylko w moja strone, ale w stronie głównego bohatera, spadał z czegos itp. chyba za bardzo się wczuwam w to co ogladam...


Devenir fameuse:)
Nabil, un garçon de notre club a posé une amusante question. Il nous (moi et Diego) a demandé qui d’entre nous vient d’Espagne. Je sais que je n’ai pas l’air comme une typique Polonaise mais je ne peux pas être plus espagnole que l’Espagnol :) . Le jeudi dans la presse locale a apparu un article sur nous. La semaine dernière nous avons aussi participé à une petite interview dans la radio. Typique questions : qu’est-ce qu’il me plaît/déplaît en France, pourquoi je suis ici etc. Assez sympa.
Et récemment j’ai entendu l’un de plus sexiste texte que je n’ai jamais entendu. Qu’est-ce que c’est une femme-crevette ? Non ce n’est pas la femme qui se bronze en rouge… C’est la femme qui a un beau corps mais le visage moche, donc on ignore la tête et consomme le reste… sans commentaire… je ne dis pas qui est l’auteur de ce brillant texte…
Le weekend --> Paris. Le Musée des Arts et Métiers. Très intéressant. Et le samedi j’ai vu avec Eleftheria le film Avatar. Bon, mais pas merveilleux. Je n’aime pas les films sf, beaucoup de scènes de combat, les créatures imaginés… Une chose m’étonne, à savoir pourquoi en regardant le film en 3D les spectateurs ne se bougent pas (en Pologne on dit qu’ils sont assis comme des momies). Moi, je me suis bougée quand le protagoniste tombait, quand quelque chose a été jeté contre lui etc. Je m’identifie trop davantage avec les acteurs quand je regarde le film, surtout le film 3D. C’est normal, je crois.

Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire