lundi 21 décembre 2009

Duch/ Fantome

Chyba mamy paranormalnych towarzyszy w naszym budynku:) W niedziele o 3 nad ranem włączył się u nas alarm przeciwpożarowy… wyło nieziemsko głośno… włączył się on w pokoju w którym mieszka Francuzka, ale tamtej nocy pokój był pusty bo wyjechała ona na Święta… na szczęscie był to fałszywy alarm… tylko jakim cudem się włączył? Jeśli to sprawka jakiegoś ducha to ciekawe czy to jest ten sam który grasuje od jakiegoś czasu w pokoju Diega i włącza światło… już kilka razy Diego mi mówił ze wyłączał światło a gdy wracał do pokoju było zaświecone… albo ma taką sklerozę (co mało prawdopodobne bo generalnie niczego nie zapomina) albo niepożądanego lokatora z zaświatów:). Ok. śmieje się ale fakt, niefajnie ma Diego, który sam zostaje przed Świętami w budynku. A swoją drogą wstyd się przyznać ale tragiczna była moja reakcja w nocy jak usłyszałam alarm przeciwpożarowy bo zostałam wybudzona ze snu i zamiast zerwać się na równe nogi i sprawdzić gdzie się pali ja leżałam na łóżku i zastanawiałam się dlaczego ta karetka tak wyje i wyje… nie zczaiłam ze to alarm przeciwpożarowy, dopiero walenie Diega w drzwi mojego pokoju zmusilo mnie do zejścia z łóżka… wiem, taka bezmyślna to mogę być tylko ja ale następnym razem prawidłowo zareaguje.
I taka mała refleksja na koniec… bo ciesze się ze jade do Polski na Święta ale z drugiej strony troche mi smutno ze wyjeżdżam z Francji... to cholera jak będzie mi przyko jak będę kończyć w czerwcu wolontariat…

Fantome

Nous avons peut être des compagnons mysterieux dans notre résidence… L’alarme contre l’incendie a commencé à sonner le dimanche à 3 heure du matin...le bruit était incroyable haut...Il a branché dans la chambre d’une fille francaise mais la chambre était vide car la Francaise est partie pour le Noel... heureusement c’était l’alarme fausse...mais comment elle s’est branchée ? Si c’était le fantome qui a fait ca, je suis curieuse si c’est le même fantome qui habite dans la chambre de Diego... Plusieurs fois Diego m’a dit qu’il avait éteint la lumiere dans sa chambre avant d’etre sorti mais quand il est revenu la lumiere était allumée... C’est peu possible qu’il a oublié de l’éteindre donc c’est sur qu’il cohabite avec un locataire incorporel... ok. Je rigole mais c’est le fait que ce n’est pas bon pour lui de rester seul dans la résidence pendant quelques jours de vacances.
Bon, j’ai honte mais je dois avouer que ma réaction apres brancher le son de l’alarme était horrible... le bruit m’a reveillée mais moi, au lieu de quitter mon lit et voir où il y a une incendie, j’ai resté dams mon lit et je me suis reflechie pourquoi ce SAMU a sonné si haut... Au debut je n’ai pas pensé que c’était l’alarme d’incendie... c’était Diego qui a frappé ma porte qui m’a forcé à quitter ma chambre... tout à cause que j’étais tres sommeil mais j’assure que prochaine fois je serai plus raisonable... quand meme j’éspere qu’il n’aura aucune prochaine fois.
Et une petite pensée à la fin... je suis heureuse que je vais voir ma famille et mes amis mais aussi je suis un peu triste que je quitte la France... put... comment triste serai-je à la fin de juin ?

dimanche 20 décembre 2009

Zima/L'hiver

Zima we Francji… tak się świątecznie zrobiło jak w czwartek spadł śnieg. Tylko zaskoczyło mnie to ze Francuzi są tacy zapobiegliwi… zaczęło śnieżyć nad ranem w czwartek wiec prewencyjnie nie wyjechaly autobusy szkolne i w rezultacie w Epernon nie było chyba z połowy uczniów… zreszta nauczycieli tez sporo brakowało. Ale ok., boją się o dzieci to rozumiem ale większe zdziwienie mnie spotkało jak wróciliśmy po pracy z Epernon do Chartres i zobaczyłam ze nie kursuje żaden autobus miejski… zawieszono profilaktycznie wszystkie linie… to już jak dla mnie przesada zwłaszcza ze nie było duzo śniegu… na jezdni prawie wcale …ok., ja rozumiem ze jak gadałam z Francuzami to mi mówia ze u nich tutaj rzadko pada śnieg, tak z reguły pare dni w sezonie i nie są przygotowani wiec wolą nie puszczac autobusów a nie mimo wszystko wydaje mi się ze przesadzają. W Krakowie zamiecie, zawieje śnieżne widziełam ale nigdy z tego powodu nie zawieszli całej komunikacji miejskiej…A propo tego rozbawiło mnie zdanie mojego wpółwlontariusza. Bo na pytanie Cyrielle czy nie został anulowana lub przeniesiony termin mojej podrózy do Polski autokarem z powodu pogody, Diego odpowiedział: nie bo to przecież autokar i przewoźnik z Polski:)genialne:). No własnie we wtorek jade na święta do rodziny… autokarem… jakieś 25 godzin jazdy… tak to jest jak się nie kupi biletu lotniczego wczesniej kiedy ceny są jeszcze rozsądne… ale jakos podróż przeżyje, zawsze to nowe doświadczenie :)
A pzrzed świetami co jeszcze u mnie? W piątek jedliśmy w super drogiej restauracji obiad pożegnalny Cyrielle… nam stawiał Szef:) nie spodziewałam się ze na wolontariacie takiego burżujskiego życia zasmakuje:) a dziś kierunek Paryż- wielkie zaskoczenie- w zespole architektonicznym Luwru jest galeria handlowa… a i jeszcze w czwartek robiliśmy (ja, Diego i Eri)crepes na mieszkaniu- fanie to wyglądało jak po kuchni krzątali się nasi Francuzi i patrzyli jak trójka cudzoziemców robi tradycyjne danie francuske:).

mercredi 16 décembre 2009

Πατέρας Χριστούγεννα

Dzis przyszedl do mnie Swiety Mikolaj... wyjatkowy bo pierwszy raz w moim zyciu byl to Πατέρας Χριστούγεννα tzn. grecki Swiety Mikolaj. Eleftheria zrobila przemila niespodzianke bo przebrala sie w stroj mikolajowy i dostalam od takiego Mikolaja sliczny szalik bordowy (uwielbiam nosic czerwone i bordowe rzeczy) i slodycze i karte z zyczeniami... wiem wiem ciesze sie jak dziecko, ale to nie dlatego ze dostalam rzeczy materialne, ucieszyla mnie raczej sama niespodzianka. Zreszta Ci, ktorzy mnie znaja wiedza, ze kto jak kto, ale ja nie przywiazuje wagi do rzeczy materialnych. Sama wole pieniadze wydawac na probowanie ciekawego jedzenia (Francja jest rajem dla mnie pod tym wzgledem:) (ale w Polsce tez wiekszosc budzetu przejadalam) i na zwiedzanie i inne rozrywki niz na przedmioty trwale. A poza tym to wydaje mi sie ze jestem wdziecznym odbiorca prezentow bo cieszy mnie wszystko co bym nie dostala:) Szczegolnie rzeczy wymagajace choc troche wkladu wlasnego jak np. kartka napisana wlasnorecznie przez Eleftherie. I tak w ogole wieksza perzyjemnosc sprawia mi sama intencja niz prezent.

Πατέρας Χριστούγεννα

Aujourd’hui j’ai rencontré le Père Noel… c’était le Père Noel exceptionnel car pour la première fois dans ma vie c’étais Πατέρας Χριστούγεννα ça veut dire le grec Père Noel. Eleftheria a fait une très jolie surprise car elle s’est déguisée en costume du Père Noel et elle nous’a donné les cadeaux. J’ai reçu une très jolie écharpe en couleur sombre rouge (j’adore porter les vêtements en ce couleur) et aussi des sucré et une carte des vœux. Oui, je sais je suis heureuse comme un enfant :). Mais ce n’est pas à cause de fait que j’ai reçu les choses matérielles mais parce que c’était une gentille surprise. Ceux qui me connaissent, savent que les choses matérielles ne sont pas importantes pour moi. Je préfère dépenser mes argents pour goûter les spécialités gastronomiques (France c’est un paradis pour moi s’il s’agit de ça :) (mais quand même en Pologne la plupart de mon budget j’ai consacré pour manger bien) . Et je préfère aussi dépenser d’argent pour les loisirs que pour les choses dures, matérielles. Et s’il s’agit des cadeaux, je pense qu’il est très facile de m’offrir quelque chose car je suis contente de chaque cadeau. J’aime surtout les choses qui exigent un peu de propre travail comme la carte de vœux écrite par Eleftheria . L’intention est pour moi plus importante que l’objet matériel. Et je ne suis pas d’accord avec le proverbe polonais qui dit que l’enfer se compose de bien intentions.

Francuska rzeczywistosc/Réalité française

Ostatnio w pracy. nudnawo tzn. spokojnie, bo któryś dzień rzędu siedzimy w biurze a w dodatku Cyrielle jest na urlopie wiec nie mamy kogo truć:) Ale przydają mi się teraz takie dni bo nadrobiłam sporo zaległości w pracy i zrobiłam prezentacje SVE dla Nogent (tzn. przerobiłam tę którą robiliśmy z Diegiem bo mi nie pasowała:). I taki mój mały sukces technologiczny- udało mi się zainstalować google analitics, z czego jestem bardzo dumna, tzn. Diego już mi kiedyś ją zainstalował ale jakimś cudem przestała działać… wiec uparłam się ze ją przywróce sama i udało mi się to, co prawda siedziałam nad tym wczoraj do 3.30 rano i dziś na spotkaniu z Fabienne dotyczącym CGJ nie za bardzo byłam żywa:) ale to nic. A wczoraj świętowaliśmy imieniny Eleftherii…tak kulturalnie bardzo… najpierw poszliśmy do creperie a potem na sztuke teatralną. Bilet tylko 5 euro bo podałam się za studentke l’IUFM:) a co tam, nie domagali się potwierdzenia… nastawiłam się na to ze nie zrozumiem za wiele a tu niespodzianka, nie dosc ze zrozumiałam monologi a nie tylko sens to jeszcze sztuka była ciekawa… tylko co zauważyłam ze we Francji seks jest wszechobecny publicznie bardziej niz w Polsce… jak mówiłam w BIJ-ach i innych tego typu miejscach można dostać darmowe prezerwatywy, nawet w Epernon stoi na środku chodnika automat z samymi prezerwatywami (na wsi!), w sztuce teatralnej, którą widziałam oczywiście obecna nagość.. takie to normalne we Francji...jak bagietki:)… A i druga rzecz typowa… straki… odkąd tu jestem już kilka razy odczułam je na sobie:) strajk nauczycieli w college, musieliśmy zajmować się dzieciakami; strajk kolei SNCF, akurat jak jechaliśmy do Bratanii i musieliśmy przez strajk zmienić całkowicie trase. Wczoraj po powrocie z obiadu zastaliśmy biuro CG zamkniete bo wszyscy poszli strajkować… To własnie rzeczywistośc francuska… a i jeszcze wczoraj jakby było mało strajkowali tez studenci z l’IUFM.

Réalité française

Récemment mon travail est un peu ennuyeux... ca veut dire calme... depuis quelques jours nous travaillons dans le bureau et de plus Cyrielle n’est plus avec nous et je manque de parler avec elle. Mais d’un autre côte c’est bon travailler dans le bureau car j’avais beaucoup de choses à faire et enfin j’ai le temps pour le faire, en autre j’ai fait le présentation SVE pour le Nogent (ça veut dire j’ai seulement changé la présentation qu’on a préparé pour BIJ à Chartres). Et mon petit succès d’informatique, j’ai réussi à installer google analitics, dont je suis très fière :) Auparavant Diego m’a installé ça mais je ne sais pourquoi analitics a disparu :) je n’ai pas contribué à ça :) donc je me suis dit que je devais réinstaller ça moi-même et j’ai essayé jusqu’à 3h30 du matin mais enfin j’ai réussi :). Mais en effet le matin pendant la rencontre avec Fabienne j’étais très sommeil.
Hier nous avons célébré la fête de prénom d’Eleftheria… nous sommes allés à la crêperie et après nous sommes allés voir la pièce de théâtre… j’avais pensé que je ne comprendrais pas beaucoup mais une surprise car j’ai non seulement compris les sens de cette pièce mais aussi les monologues:), et de plus la pièce était vraiment intéressante. Mais ce que j’ai aperçu, le sexe, la sexualité est partout en France, il m’agit que dans la vie publique c’est une chose ordinaire, en Pologne n’est pas comme ça. Ici, comme j’ai déjà parlé on peut prendre les préservatifs aux BIJ ; à Epernon, qui est une petit ville au milieu d’un trottoir se trouve un distributeur automatique de préservatifs ; dans la pièce de théâtre il y a eu un acteur nu… alors c’est sujet normal en France… comme les baguettes :) je voudrais qu’en Pologne soit le même. Et suivante chose typique pour la France : la grève... pendant mon séjour ici, les grèves m’ont directement touché quelques fois. La grève des professeurs dans le collège- nous avons dû garder les élèves ; la grève SNCF- juste quand nous sommes partis en Bretagne, à cause de la grève nous avons dû changer le trajet. Hier, après le déjeuner nous avons voulu revenir au bureau pour travailler mais la porte de tout le service de l’éducation était fermée parce que les fonctionnaires étaient allés faire la grève… c’est la réalité française :). Et hier il y avait aussi la grève des étudiants de l’IUFM.

Po prostu/ Tout simplement

.
.
.
.
.
KOCHAM ŻYCIE!:)
.
.
.
.
.
J'AIME VIVRE!:)
.
.
.
.
.

mercredi 9 décembre 2009

zmiana która nic nie zmienia

Jak bylismy w Bretanii to odbylo sie spotkanie wszystkich partnerow naszego projektu, majace na celu ocene jak przbiega jego realizacja. Dyrekcji collegu MR zostala przedstawione nasze wrazenia z pobytu w tej szkole...z ktorych wynika jasno ze szkola nie wywiazuje sie z umowy. A ze Conseil General dla ktorej pracujemy finansuje college to jego dyrekcja musiala sie niezle przestaszyc bo wczoraj w collegu wszystko idealne...”idealne”... nagle sie sala znalazla, wszyscy zaczeli nas zauwazac... a najlepsze byly dzieciaki:) ich apatia przerodzila sie nagle w wielka chec... musieli ich niezle nauczyciele nastraszyc:)...ale no wlasnie... niby wszystko gra.... ale nie gra...taka uprzejmosc na sile, u dzieciakow widac cien checi ale to nie jest prawdziwe zainteresowanie... tzn. Ja z moja zbyt duza ufnoscia, z poczatku ucieszylam sie ze tacy mili wszyscy... wiem, ta moja naiwnosc... ale Diego slusznie zauwazyl ze to wszystko jest takie sztuczne... ze jak college nie zrobil za wiele z wlasnej woli to takie przymuszanie go nie ma sensu. Tzn tak z mojej strony to najwiekszy problem to sa uczniowie bo jesli oni byliby naprawde zaciekawieni to pozostale sprawy by mi nie przeszkadzaly, jakos bym je zalatwila, nawet sama.

Changement qui ne change presque rien

Pendant notre sejour en Bretagne il y avait un reunion avec tous le partenaires de notre projet. La direction du college Mathurin Regnier a entendu nos impressions de sejour dans ce college. Et elle a vu qu’elle ne respectait pas les conditions de contract...Et hier tout etait ideal dans ce college... « ideal » nous avons recu une proposition de la salle pour travailler, nous avons ete presentes aupres les professeurs...et les meilleurs etaient les eleves... ses apathie a change en la volonte... miracle:)... donc apparement tout est bien mais seulement apparement...Je me fie tres facilement dons d’abbord j’etais heureuse que tout le monde etaient tres amical et ils faisait des efforts... mais Diego a eu la raison en ayant dit que tout dans ce college, toutes les efforts semblaient etre artificielles. En effet, pour moi le plus grand probleme sont les eleves, car s’ils avait vraiment interesses, la manque de bonnes conditions de travail ne me derangerait pas.

Szkolenie w Bretanii

Caly zeszly tydzien na szkoleniu w Treveneuc w Bretanii razem z 24 innymi wolontariuszami z roznych krajow, ktorzy tak jak my sa we Francji. Takie szkolenie to super doswiadczenie. Mozna na samemu zobaczyc roznice w sposobie zachownia, mentalnosc roznych narodowosci. I mimo tego, ze przeciez kazdy jest rozny, ma inny character to jednak da sie wyodrebnic cechy narodowe:-) choć wyjątki też sie zdarzały. Od reszty Europy bardzo wyrozniali sie Hiszpanie, w sensie pozytywnym:). Bardzo radosni, zywiolowi. A i slodkie bylo to ze sposrod wszystkich wolontariuszy tylko cztery osób nie znały angielskiego i ta cala czwórka to byli hiszpanie:)

Ale mi też przeszkadzało to ze ciagle rozmowy byly po angielsku. Ja rozumiem dobrze angielski ale mimo wszystko swobodniej mi sie gada po francusku. Wiec na pytania angielskie odpowiadalam konsekwentnie po francusku, a co tam:)

Ale co bylo super to to ze troche poznaliśmy Bretanię- bylismy zakwaterowani w osrodku polozonym 100 metrow od morza wiec jak nie padalo to czesto byliśmy na plaży (jak padalo zreszta tez), w piatek mieliśmy wycieczkę na wyspę Brehat, jedlismy lokalne crepes… Po raz pierwszy w zyciu jadlam slimaki, ostrygi i małże (noix de St Jacques). Noix St Jacques były rewelacyjne, ślimaki też. Ostrygi nawet ok, ale były żywe wiec miałam pewne opory przed zjedzeniem czegoś co jeszcze oddycha ale w efekcie nawet smaczne były. Swoją droga wieksze opory miałam przed zjedzeniem francuskich śmierdzących serów, ale i je przełknęłam- w końcu wszystkiego trzeba spróbować w życiu. A poza tym mielismy tez okazje jeść dania narodowe bo kazdego dnia inna grupa wolontariuszy przygotowywala kolacje. Z moja grupa polsko-litewsko-wloska poszliśmy po najmniejszej linii oporu i zrobilismy zupe pomidorowa, salatke warzywna i pizze. Pozostałe grupy podeszły bardziej ambitnie do tego, ale my wyszliśmy z założenia że nie ma co sie zbytnio przejmować bo skoro są wszyscy głodni wieczorem to co byśmy nie podali to i tak zjedzą:) Pierwotna wersja kolacji zakładała przygotowanie prezentacji w Power Point ze zaczynamy właśnie Adwent w Polsce którzy przejawia się tym ze w porze kolacji pościmy:)Humory więc nam dopisywały:)
Ok, koncze już bo mogłabym tak pisac i pisać…a ja jak zwykle opisuje z detalami jedno wydarzenie zamiast napisać w paru zdaniach o wszystkich aspektach pobytu…ale cóz… ale tak podsumowując: szkolenie ok., duzo przydatnych informacji dotyczących wolontariatu, duzo nowych doświadczeń-nie tylko kulinarnych:), tylko 3 mankamenty: angielskie rozmowy, klimat i to ze nie wiem czemu ale byłam ciągle zmęczona.

Seminaire en Bretagne
Toute la semaine dernière nous avons participé au séminaire à Treveneuc en Bretagne. Nous nous sommes rencontré avec 24 autres volontaires étrangers qui sont en France. La formation comme ca c’est un super expérience car on peut voir les différences de la mentalité des autres nationalités. On sait que chaque personne est différente mais on peut quand même distinguer les traites nationales. Parmi tous les volontaires les Espagnols se distinguaient beaucoup. D’une sens positive, ca veut dire ils étaient très joyeux, bavards. Et il m’a plu qu’ils essayaient de convaincre les autres à parler français pas anglais.
Moi aussi, ca me dérangeait beaucoup que tout le monde parlaient anglais… Ok, je comprends bien anglais mais il m’est plus facile de parler français pas anglais. Donc aux questions posées en anglais je répondais en français :)

Et ce qui était super… nous avons un peu fait connaître la Bretagne. Nous sommes logées au bord de la mer dons s’il n’avait de la pluie nous allions à la plage, le vendredi on nous a organisé une excursion à l’île Bréhat, nous avons mangé les crêpes… Pour la première fois dans ma vie j’ai goûté les escargots, les huîtres et les noix de Saint Jacques. Les escargots et noix St Jacques étaient très bonnes. Les huîtres assez ok mais j’ai eu des craintes avant manger quelque chose qui était vive. Mais quand même, j’avais plus des craintes avant de manger les fromages français qui sentaient horriblement… mais je les ai aussi avalés car il faut goûter tout dans sa vie. Et de plus nous avons eu l’occasion de manger les plats nationales car chaque soir une autre groupe des volontaires a préparé les dîner. Moi avec la groupe polonais-lithuanien-italien nous n’avons pas fait beaucoup d’effort car nous savions que pendant le dîner tous les volontaires étaient très faim donc ils mangeraient n'importe quoi:). La premiere version le diner c’etait une presentation Power Point montree pendant de diner et parlant que nous en Pologne, nous avions l’Avent et dans ce periode nous ne mangeons pas de diner :) nous avions donc une bonne humour :).
Ok, je finis car je pourrais ecrire et ecrire sans fin...j’ai la tendance de me concentrer sur une action et la detailler au lieu de raconter seulement les choses plus importantes en quelques phrases... c’est pas bon :) . Alors, en bref : la formation ok, beaucoup d’info tres utiles, beaucoup nouvelles experiences mais 3 inconvenients : conversations en anglais, le temps et le fact que j’etais fatiguee tout le temps et je ne sais pas pourquoi.

vendredi 27 novembre 2009

PROBLEMATYCZNY COLLEGE MATHURIN REGNIER

Dziś trudny dzień w college’u w Chatres…. Nadal nie mamy dużej sali do spotkań naszego klubu, otrzymaliśmy co prawda małą salę do pracy rano i po południu (bez uczniów )z komputerem do którego… nie mamy hasła, już drugi raz pytałam panią Macias o dostęp i kolejny raz mi mówi ze zadzwoni do ADN w tej sprawie… w tej małej sali pracowaliśmy dziś z uczniami, i podobny motyw jak we wtorek – 4 krzesła na 14 osób:) … kolejny problem to uczniowie… nie są praktycznie w ogóle zainteresowani klubem (zupełne przeciwieństwo Epernon)… to nie wiem czemu się do niego zapisali… Pewnie rodzice im mówili ze do dobre dla nich (tak wywnioskowałam z rozmowy z Celią i Clementine). Ale żeby być sprawiedliwa to było kilka osób zainteresowanych, ale tylko kilka…Arthur, o którym już pisałam i którego naprawde polubiłam, super chłopak- powtarza klase, nie może usiedzieć na miejscu, ciągle żartuje, ma 14 lat a mimo to był chętny do przygotowywania kartek pocztowych… naprawdę rewelacyjnie mi się z nim gadało. Zainteresowany był tez jego kolega Antoine , który super rysuje, bo jego ojciec jest z zawodu projektantem samochodów. A i dziś przyszedł też Quentin Lesnik, tylko nie wiem czy jest on nieśmiały czy po prostu zapisał się do klubu tylko dlatego żeby mnie zobaczyć bo z pochodzenia też jest Polakiem:). Problem w tym college’u jest taki ze mimo ze z pozoru uczniowie wydają się być nami zainteresowani, szczególnie młodzież czarnoskóra dla których jestem atrakcją bo przybyłam z egzotycznego kraju o którym nie mają bladego pojęcia: pozdrawiają mnie, przesyłają buziaki itd. ale nie chcą działać w klubie. Póbowałam dziś zrobić wszystko co możliwe by załatwić jednak salę, hasło do komputera i zachęcić uczniów ale bez większego rezultatu. Udało mi się tylko znaleźć sale z komputermi i zarezerwować ją na grudzień dla nas. Zabawna historia z szukaniem tej sali bo wyglądało to jak załatwianie spraw na uczelni w Polsce, pytałam wielu osób o mozliwść załatwienia sali i każdy, nawet nie to ze odsyłał mnie od kogoś innego, nie, każdy mówił ze nie ma pojęcia czy mogę zając sale komputerową i nie wie do kogo mam się zwrócić w tej sprawie:) ale w koncu udało mi się załatwić salę:) takiego rozwiązywania problemów poprzez trucie i pytanie do skutku nauczyły mnie studia w Krakowie:) a jednak coś mi one dały:) zreszta to nasza polska, narodowa cecha- przekonanie, że wszystko da się załatwić, trzeba tylko pytać, prosić do skutku i nie rezygnować tak łatwo:) A przeciwnie Hiszpan on od razu po przekroczeniu progu szkoły chciał się zamelinować w małej sali i czekać nie wiem na co… chyba na jakiś cud… bo powiedział, ze widzi ze nic się nie da załatwić, ze i tak nie dostaniemy sali, hasła bo on tak czuje wiec nie ma sensu się starać. Nie rozumiem jak można się poddawać bez walki? Bez spróbowania… ok., w rezultacie moich dzisiejszych starań udało mi się tylko z tą salą, wiecej nic nie załatwiłam ale przynajmniej się starałam, zrobiłam wszystko co mogłam. I na spotkaniu po południu z Cyrielle, Aurelie i Jean Rodolph’em mogłam powiedzieć ze próbowałam załatwić to to i to ale nic nie osiągnęłam wiec problem leży po stronie collegu… ciekawe co byśmy powiedzieli jakbym nie sprzeciwiła się Diegowi i tak jak on chciał nie próbowała nic załatwić… powiedziałabym: nie mamy sali ani kodu ale nie pytaliśmy o nie bo z góry wiedzieliśmy ze i tak ich nie dostaniemy:).
A z innej beczki: dostałam dzis list z zaproszeniem na kurs języka francuskiego (jeszcze w październiku mielismy testy oceniające nasz poziom i na ich podstawie dostałam to zaproszenie ). Kurs rewelacyjny bo intensywny – 60 godzin w ciagu 2 miesiecy. Ale niestety jest on w godzinach mojej pracy wiec nie mogę uczestniczyć… szkoda… pozostaje mi nauka samodzielna… i musze się naprawe przyłożyć bo czas mi ucieka a od samego przebywania we Francji nie ucze się za wiele… wiec postanowiłam ze jednak odłoże zwiedzanie Francji na wiosne jak będzie super pogoda a teraz przysiąde nad nauką. Tylko ze ciągle cos robimy i nie mam za wiele czasu wolnego…


Le collège problematique

Aujourd’hui , le jour difficile à Mathurin Regnier. Nous n’avons pas toujours de grande salle pour travailler avec les élèves. Nous avons une petite salle pour travailler sans élèves le matin et l’apres midi et il y a un ordinatur mais nous n’avons pas le code pour l’utiliser. J’ai demandé déuxieme fois à Madame Macias pour obtenir le code et elle m’a repondu encore fois qu’elle allait appeller à ADN... je comprends qu’elle a beaucoup d’affaires à faire... mais il n’y a personne dans cette école qui pourrait nous aider. Le midi, nous avons travaillé dans cette petite salle avec les élèves... et pareil comme le mardi- 4 chaises pour 14 personnes. L’autre problème... les élèves...ils ne sont pas interessés au club (contrairement qu’a Epernon)... je ne sais pas pourquoi ils sont inscrits au club... je supppose que ce sont leurs parents qui leurs ont dit qu’il fallait s’inscrire (je le dit a partir de la conversation avec Celia et Clemence). Mais pour etre juste je dois dire que quelques élèves etaient interessés... mais seulement quelques... Arthur, de qui j’ai déjà parlé, et qui j’aime bien, il est vraiment sympa, très active, rigolard, a 14 ans mais il il n'empêche qu’il a voulu preparer les cartes. Son camarade Antoine avait aussi interessé, il a desiné les images très jolis. Et aussi Quentin qui est d’origine polonais. Aujourd’hui, j’ai essayé de faire tout que possible pour organiser la salle, obtenir le code et encourager les élèves mais sans resultat. J’ai seulement réussi à réserver la salle de l’informatique. C’etait une drôle histoire. J’ai du arranger ça de meme façon que j’ai arrangé les affaires à mon Université. A savoir, j’ai demandé beaucoup de personne : » qui est responsable à gérer la salle d’informatique » mais personne n’avait pas connu la réponse :) et chacun m’a envoyé à un autre personne. Mais enfin j’ai reussi à arranger la salle. Il faut donc demander et demander et enfin de cette façon on trouve la solution de probleme. J’ai appris cette façon d’arranger les affaires pendant mes études. Mes études était tres bonne, j’ai gagné beaucoup de connaissances mais aussi j’ai appris la vie :) Ailleurs c’est notre national, polonais traite - la convaincre qu’on peut arranger tout, il ne faut pas résigner failement. Contrairement en Espagne... Diego dès qu’il a entré dans le collège, il a voulu s’installer à la petite salle et attendre sans faire rien... attendre le miracle :) Il m’a dit qu’il savent que nous ne reussirions rien à faire donc il ne vaut pas essayer... Je ne comprends pas comment on peut résigner sans essaie. D’accord, en resultat Diego a eu raison que nous echouerions mais au mois j’ai essayé, je peut dire que j’ai fait tout ce que j’ai pu faire. Et pendant la rencontre avec Cyrielle, Aurelie et Jean Rodolph j’ai pu dire que j’ai fait tout mais c’est le collège qui a le probleme. Si je n’avais rien fait comme Diego avait voulu, nous n’aurions pas eu des arguments, nous aurions dit que nous n’avons pas ni la salle ni le code mais nous n’avons pas demandé ça car nous étions convaincus que nous ne les obtierndrons pas...

Et l’autre affaire... j’ai reçu une invitation pour le cours de francais professionnel... super cours...très intensive mais je ne peux pas participer car il est organisé le matin... Mais une chose qui m’a fait plaisir : Aurelie et Cyrielle m’a dit que c’était le cours au niveau professionnel donc pour personnes qui ont assez bon niveau de francais :). Cette nouvelle m’encourage à apprendre. C’est dommage que je ne peux pas y participer, je dois donc travailler beaucoup dans ma chambre... Pour un moment, j’ai resigné à visiter la France car je dois me concentrer à ameliorer mon francais et je decouvrirai la France en printemps quand le temps sera meilleur.

PRZYJEMNY DZIEŃ W EPERNON

A w czwartek kolejne spotkanie naszego klubu w Epernon. Rewelacyjni są, tacy chętni, aktywni, otwarci. Przyjemnie uczucie jak widzę z jakim entuzjazmem przygotowują pytania do gry którą im zaproponowałam i robią kartki z życzeniami:). Aż trudno w to uwierzyć bo to nie są uczniowie- kujonki, nie!, rozrywkowi, zabawni ale jednocześnie chętni do pracy i bardzo dobrze wychowani, (powtarzam im, szczególnie tym najmłodszym, że nie jestem żadna Pani tylko Justyna:). Nie wiem jak to możliwe żeby w jednym collegu znalazło się tyle takich cudownych dzieci… nie przesadzam! A przecież to nie jest żaden elitarny college, tylko normalna szkoła na wsi. A i podczas klubu sesja zdjęciowa do artykułu o nas, który pojawi się w lutym w gazecie. Dosłownie sesja… Zdjęcia w sali, w plenerze, z koordynatorkami, z uczniami… Dużym plusem tego ze pracujemy w dość niedużych miejscowościach jest to ze stajemy się coraz bardziej rozpoznawalni,:), co normalne. Był już o nas artykuł na stronie internetowej CG, inny w gazecie przed naszym przyjazdem informujący ze przyjeżdżamy, kolejny w gazetce CGJ rozsyłanej do wszystkich college’ów, dziś Jean Marc powiedział zebyśmy przygotowali stronę internetową o każdym z nas osobna, która będzie dołączona do strony college’u bo rodzice uczniów chcieliby wiedzieć kim jesteśmy, jesteśmy zapraszani na obiady z burmistrzami, radnymi z regionu bo chcą nas poznać. Powiem nieskromnie ze takie zainteresowanie mi się bardzo podoba:) Jean Marc żartował ze niedługo będziemy autografy rozdawać:) i że skoro tak się nami wszyscy interesują to powinni nam zrobić zdjęcia na tle Katedry i umieścić je na ogromnych bilbordach w centrum miasta:) Ale z kolei zaletą większych miast jest to że jest tam więcej wolontariuszy. W Chartres jesteśmy tylko we dwoje a np. w Orleanie jest 7 wiec mogą organizować imprezy, zwiedzanie w większym gronie… no cóż cos za coś, nie można mieć wszystkiego. Ale ja jednak z moją próżnością:) wolę Chartres:).

AGREABLE JOUR A EPERNON

Le jeudi, le Club Europe à Epernon... Les jeunes sont formidables... très ouverts et actifs. Ils s’engagent dans toutes les activites proposés par nous. Mais je dois souligner que ce ne sont pas des potasseurs qui aiment piocher tout le temps, non !, Ils sont gai et joyeux et meme temps prompts (prêts) et aussi tres bien cultivés. Je ne sais pas comment est-il possible que dans un collège ont été reunis tant des merveilleux élèves. Je n’exage pas !:) je suis seulement impressionnée par leurs personnalités et comportement.
Et aujourd’hui nous avons la session photographique pour une annonce de presse qui va apparaître dans les journal interne du CG au mois du février. Trop beaucoup de photos... Nous travaillons dans des villes pas grandes donc c’est normal que nous devenons de plus en plus reconnaissables :). Je vivais 20 ans en Pologne dans une petite ville donc je sais que dans les villes comme celle-là presque toutes le monde sais tout et se connait. Il y avait déjà les articles sur nous dans les journaux et sur la site Internet du CG et Jean Marc nous a dit qu’il fallait que nous ayons écrit quelques mots sur nous pour les placer sur la page Internet du collège. Mais d’un autre coté les avantages des villes plus grandes est fact qu’il y a là bas plus de volontaires europeennés. A Chartres nous sommes seuls et par exemple à Orleans il y a 7 volontaires donc ils peuvent organiser ensemble les fêtes, visiter ensemble... on ne peut pas avoir tout... mais j’ai analyse je préfere mon projet dans les petits villes. Mais les gens ne me croient pas quand je leur dis ca et je dois leur convaincre que je le dis franchement.

PROMOWANIE SVE

W środę mega oficjalny obiad z „ szefami szefów” w restauracji „Le Parvis” w Chartres. Ale nawet przyjemnie się rozmawiało bo okazało się ze Pan Turlin był 3 tygodnie w Polsce w Krakowie więc sobie pogadaliśmy. A dziwnym zbiegiem okoliczności jeśli poznaje tutaj osobę mającą jakikolwiek kontakt z Polską to zawsze dotyczy on Krakowa:). W mediatece pracuje Polka, która wyemigrowała 20 lat temu z Krakowa, w college w Epernon jest nauczyciel technologii, który był w Krakowie, inny nauczyciel dał mi kontakt do polskiej rodziny z Krakowa, która mieszka niedaleko Epernon (swoją drogą chce mnie tam zawieźć do nich:), w Orleanie jest wolontariuszka z Polski, którą poznałam u nich na imprezie i jest ona oczywiście z Krakowa:). To są wszystkie osoby związane z Polską które poznałam i wszystkie są związane z moim miastem:).

A po obiedzie nasza akcja w BIJ. Prowadziliśmy dla grupy Francuzów spotkanie informacyjne na temat naszego programu SVE, dzięki któremu jesteśmy we Francji. Prezentacja była super udana i zapowiada się, że będziemy jeszcze kilka razy ją powtarzać tu w BIJ w Chartres. A oprócz tego taką akcję informacyjną będę prowadzić po nowym roku w kilku liceach w Nogent le Rotrou. Tym razem sama bez Diega. Tzn. ok się prowadziło to potkanie z Diegiem, widzę ze ta praca wspólna nam wyszła ale na następny raz mam trochę inną wizję zorganizowania takiego spotkania z wyświetleniem krótkiego filmiku o SVE, ulotkami, więcej info praktycznych o możliwości wyjazdu z punktu widzenia Francuzów a nie tylko sama prezentacja w PowerPoint.

PROMOTION DU SVE

Le mercredi le déjeuner officiel avec Cyrielle et messieurs Sourisseau et Providence. Le restaurant « Le Pavis » à Chartres à côté de la Cathédrale. La rencontre agréable mais très officielle. J’ai parlé de mon pays car Monsieur était 3 semaines à Cracovie et dans les alentous. C’est drôle que tous les personnes qui je fais la connaissance et qui ont eu quelque contact avec la Pologne me disent qu’il s’agit de liens avec la Cracovie.

Et après le déjeuner, notres action au BIJ à Chartres. Nous avons présenté le programme SVE auprès des jeunes. Cette présentation a reussi et Amelie (je l’aime bien, elle est très sympa ) nous a dit que peut-étre nous l’organiserons encore quelques fois. Super :). Et je aussi va méner une action pareille dans les lycees à Nogent-le-Rotrou. Mais je va le faire seule, sans Diego. Je veux chager un peu notre présentation car dans quelques points j’ai un peu d’autre vision de cette présentation et je veux aussi montrer les élèves le court-metrage avec les volontaires SVE et préparer les dépliants. On va voir.

mardi 24 novembre 2009

W skrócie

Co u mnie? W telegraficznym skrócie:

Wczoraj rozmawiałam z Polską:) z przesympatyczną osobą z biura polskiego eurodeputowanego i… pojawił się cień szansy, że może eurodeputowany przyjmie zaproszenie do Chartres… Byłoby cudownie:)…

Wypożyczyłam w mediatece bajki dla dzieci. To na potrzeby klubu europejskiego bo będziemy razem z dzieciakami czytać, nagrywać te bajki i rozsyłać do Domów pomocy dla osób starszych, niewidomych. Niestety z polskich bajek znalazłam tylko Syrenkę Warszawską a w książce 100 bajek z całego świata jako bajkę polską dali nieznaną mi bajkę z adnotacją ze jest to polska bajka żydowska… To się wyjaśnia dlaczego obcokrajowcom Polska kojarzy się z Wałęsą, Papieżem i Żydami… Nie mam nic do Żydów ale jest tyle mądrych polskich bajek- Bazyliszek, Szewczyk Dratewka, itp. to dlaczego dali żydowską jako reprezentacyjną dla Polski… A i jeszcze co do bajek to nie przypominam sobie żeby w Polskich bajkach były motywy zabijania ludzi… a przeczytałam pierwszą z brzegu bajkę arabską i się troche zszokowałąm bo na końcu pozytywny bohater z zemsty cytuję: „odrąbuje głowę” drugiemu człowiekowi żeby ten już więcej zła nie czynił… troche nieedukacyjnie… bajka arabska…

Kolejny specjał francuski na moim koncie- kasztany… bez rewelacji…

Cyrielle pokazała mi super sklep z owocami i winkiem:) już wiem gdzie zaopatrzę się przed przyjazdem do Polski:)

Od kilku dni polskie akcenty widzę na każdym rogu Chartres bo… wódka Sobieski rozpoczęła szeroką kampanię promocyjną. Nie przesadzę jeśli powiem ze na co drugim przystanku autobusu miejskiego jest duuzy plakat reklamujący, nie da się nie zauważyć:).

Dziś pierwsze spotkanie klubu europejskiego w college w Chartres… udało mi się o dziwo zapamiętać sporo imion:) zapisało się około 14 osób… i odwotnie niż w Epernon- większość to dziewczynki i do tego z młodszych klas. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądać bo póki co mamy małe problemy z dostępem do Internetu, z salą dla klubu… a co do dzisiejszego spotkania klubu… byliśmy z dzieciakami całe popołudnie bo, co typowe dla Francji- był strajk nauczycieli:) i dzieciaki zajęć nie miały. Widze ze bardzo duzo się naucze francuskiego i poznam normalne zycie francuskich rodzin dzięki tym spotkaniom. Choć na początku musze się bardzo skoncentrować żeby nadążyć z rozumieniem bo dzieciaki mówią bardzo szybko i używają języka potocznego. Szczególnie Celia mówi po francusku jeszcze szybciej niż ja po polsku (tak, jest to możliwe:) a Juliette z kolei używa dużo słów których nie rozumiem. Najlepiej mi idzie zrozumieć Clemence. A z chłopców super jest Arthur. Nie mam bladego pojęcia kiedy mówi serio a kiedy żartuje:) ale mimo tego świetnie mi się dziś z nim gadało, a i do tego jest bardzo aktywny, wszedzie go pełno. Zresztą odnoszę wrażenie jak obserwuje korytarz podczas przerw ze wszyscy uczniowie w tym college’u mają ADHD:) bez wyjątku:).

En BREF

Les nouvelles... en bref:
Hier, j’ai parlé avec une personne de la bureau du député polonais... et il m’a dit qu’il y a la possibilité que monsieur le député vienne a Chartres... il était formidable.

J’ai emprunté dans la médiathéque des contes pour les enfants. J’en ai besoin beaucoup pour notre club car nous lirons avec les jeunes et les enregisterons. Malheureusement, s’il s’agit des contes polonais j’ai trouvé seulement « La petite sirene de Varsovie ». Et dans le livre intitule « 100 contes du monde entier » dans le chapitre concernant la conte polonais, il y avait seulement une conte (que je ne connais pas) et il a été écrit que c’était une conte juifs... Je sais maintanat pourquoi pour les etrangers la Pologne se raccorde avec Wałęsa, Pape et juifs :). Il y a tant de belles et sages contes polonais donc je ne sais pourquoi on choisi la conte juifs pour qu’elle répresente des contes de Pologne.Et encore une question... Si je me rappelle bien, dans les contes polonais on ne tue pas les gens, seulement on chasse les gens mauvais... mais j’ai lu les premieres contes d’Algérie et à la fin un garçon tranche la tête d’autre homme « afin que l’esprit du mal s’en échappe » selon moi ce n’est pas educatif et bonne pour les enfants, il faut punir le mal mais d’un autre façon.

J’ai mangé suivante frandise (delicatesse) français : marrons chauds... rien special :) . J’ai décidé d’aller à la patisserie et acheter pour chaque fois une autre chose pour goùter toutes les specialites françaises :)

Cyrielle m’a montre un super magasin avec les fruits et les vins... je sais maintenan où j’acheterai les souvenirs pour ma famille pour Noël.

Depuis quelques jour j’ai vu à Chartres les accents (motifs) polonais dans les coins de la ville car... le vodka Sobieski a commencé la campagnie de publicité. On peut voir les posters collés sur beaucoup d’arrêts de bus.

Aujourd’hui la premiere rencontre du Club europe au collège à Chartres. J’ai reussi à enregistrer beaucoup de prénoms, pour moi c’est bizarre :). On a été inscrit 14 personnes, et contrairement à Epernon la plupart ce sont les élèves les moins jeunes. On va voir comment on travaillera car pour un moment nous n’avons pas la salle pour nous rencotrer avec les élèves et la code pour l’Internet... Nous avons gardé les élèves tout l’après midi car il y avait la grève des professeurs (la realité Française:) et les élèves n’ont pas eu ses courses. Je vois que je peux apprendre beaucoup grace à cettes rencontres avec les jeunes aux colleges, non pas seulemet la langue mais aussi le vie quotidienne des Français. Mais pour un moment je dois me concentrer beaucoup pour comprendre ce qu’ils me disent. Ils parlent très vite et utilisent les mots de la langue courante. Par exemple Celia parle très vite, même plus vite que moi en polonais (oui, c’est possible). Et Juliette utilise beaucoup d’expressions inconnues. Et parmi des garçons il y a Arthur. Il est sympa, mais je ne sais pas quand il dit serieusement et quand il rigole :) De plus il est très actif, d’aileurs j’ai l’impression que tous les élèves dans ce collège souffrent du TDA/H (trouble déficit de l'attention/hyperactivité).

samedi 21 novembre 2009

Przeprowadzka

Cyrielle, została przeniesiona do innego wydziału i co za tym idzie budynku… Podwójna niekorzyść bo… do tej pory pracowała na tym samym piętrze co my mieszkamy, tylko w drugim skrzydle wiec po pracy, jak wracaliśmy np. z college zanim poszliśmy do siebie do wpadaliśmy do Cyrielle potruć ją trochę:) a teraz się to skończy… A poza tym mimo ze nadal będzie naszą koordynatorką to jednak przestanie zajmować się edukacją wiec teraz we wszystkich naszych spawach zawodowych mamy zwracać się do samego szefa tj. Jean Rodolph’a. Jean jest sympatyczny (i mega przystojny:) ale to szef wiec ciężko będzie dystans zmniejszyć...z Cyrielle mogłam pogadac o wszystkim. Tzn. nadal będę ją męczyć o wszystko ale już o sprawach stricte związanych z naszymi działaniami będę gadać tylko z Jeanem. Zobaczymy jak to będzie.
A wieczorem byłyśmy z Elefteria w kinie na „2012”… Przed seansem czytałam ze jest to shit ale nie spodziewałam się ze aż taki… to najgorszy film jaki miałam nieprzyjemność oglądać… „arcydzieło” jakich mało.

DEMENAGEMENT...

Aujourd’hiu une triste nouvelle... Cyrielle a été deplacé dans une autre service et donc dans un autre bâtiment... elle a travaillé dans le meme bâtiment ou nous sommes hebergés donc dans chaque moment nous pouvions tomber chez elle, surtout quand nous revenions des collèges après notre travail, mais dès jenvier ce finira. Mais heureusement elle sera toujours notre coordinatrice seulement dans les questions professionnelles nous devrons nous adresser à monsieur Jean Rodolphe. Pour moi ce n’est pas problème que Cyrielle ne s’occupera plus d’education car Jean Rodolphe est très sympa, il rit souvent donc je pense que la coopération sera bonne. Mais pour moi c’est dommmage que Cyrielle se deplace dans un autre bâtiment, et nous nous verrons seulement une fois par semaine. Elle se reposera un peu de nous :) Et quand meme pour elle c’est un très bon déplacement car de ma point de vue sa nouvelle occupation est plus intéressante.

Et le soir, je suis allé avec Eleftheria voir le film « 2012 ». J’ai lu avant que c’était un shit film mais je n’avais pas cru que c’était vrai... c'était le pire film que j’ai vu... un vrai « chef d’ œuvre » americain.

EPERNON

Wczoraj sama prowadziłam klub w Epernon z powodu… grypy A. Zastanawiałam się kiedy słynna grypa dotrze do moich college’ów. Od wczoraj się nie mam już nad czym zastanawiać:). Diego z racji tego ze znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka dostał nakaz opuszczenia szkoły a ja jako okaz zdrowia zostałam. I miałam chłopczyka w klubie który kaszlał cały czas… ale nie dajmy się zwariować, wiem ze nie wolno ignorować ale panikowanie tez nie jest wskazane. W przyszłym tyg. będzie akcja szczepienia wszystkich dzieciaków w tym gimnazjum wiec ryzyko zostanie jakby:) zminimalizowane.
A wieczorem mieliśmy zaproszenie na wieczór z członkami Rady Departamentu. W środe byliśmy z Radą młodzieżową, dziś – z dorosłymi. Z jednej strony super korzystamy z tego ze jesteśmy wolontariuszami przyjętymi przez Radę Departamentu (to jest mniej wiecej jak urząd wojewódzki w Polsce) bo zapraszani jesteśmy na obiady, koktajle z miejscowymi VIP’ami:) i w super miejscach ale z drugiej strony zauważyłam ze nie wszystkie propozycje są tak atrakcyjne jak się wydają:). Dziś np. spośród wszystkich zebranych tylko ja i Diego mieliśmy mniej niż 60 lat…a poza tym rozpoczęliśmy wieczór od zwiedzania archiwów departamentu- ciekawie zobaczyć fragment księgi z VI wieku n.e. ale słuchać o nim przez 1,5 godziny nie jest już takie przyjemne…Więc mimo ze zwieńczeniem wieczoru miał być koktajl to jednak po tej wizycie w archiwach zmyliśmy się z Diegiem…Wiem ze niezbyt to ładnie z naszej strony ale cóz…

EPERNON
Hier, j’étais seule avec les jeunes a Epernon a cause de...la grippe A. Quatre nouvelles personnes sont été inscrits, parmi eux : Quentin- le garcon d’origine polonaise :). Je m’avais reflechi quand la fameuse grippe arriveriat dans mes colleges et maintenant je déja sais... Pour Diego cette grippe est tres dangereuse donc il a été renvoyé a sa chambre et je restais a l’ecole.

Et pour le soir nous avons reçu une invitation à passer le soir avec les conseilleurs. C’est super que le CG nous assure beaucoup d’attractions, mais pas toutes sont également intéressantes. Aujourd’hui parmi toutes les gens seulement moi et Diego, nous avons eu moins que 60 ans... nous avons commencé le soir à visiter les archives, c’est interessant de voir le morceau d’oeuvre du VI siècle mais écouter les informations sur ce morceau et autres pendant 1,5 heure n’est plus aussi plaisant... Nous nous sentions un peu fatigués donc nous sommes sortis de cette soirée avant la fin. Oui, je sais que ce n’etait pas gentille de notre part... Mais drôle situation: quand je me saluais avec les autres personnes je disais mon prénom et les gens me regardaient comme un fantôme:) mon prénom n’est pas bizarre mais quand ils ons entendu mon prénom ils etaient si étonnés qu’ils ne me disaient pas les siens...

mercredi 18 novembre 2009

Rada Młodzieżowa Departmentu

Przyjemnie mi się tu żyje na tym wolontariacie:) W zeszły piątek Diego miał imieniny więc urządziłyśmy z Eleftherią dla niego małą impreze-niespodziankę, balony, torcik itp. W Hiszpanii jest to tak samo ważne święto jak w Polsce. We Francji istnieje ale tylko składa się życzenia dwuwyrazowe (dosłownie: „dobrego święta”) i tyle. Zresztą ostatnio nie mogę narzekać na współwolontariusza bo poza wczorajszą sprzeczką poranną (tak, tak znowu wystąpiła różnica zdań między nami:))zachowuje się wobec mnie jak aniołek. Ale dalej mam takie samo zdanie na temat jego trudnego charakteru. A i ja z mojej strony staram się bardziej panować nad emocjami jak mnie zaczyna wnerwiać:). Wczoraj byłyśmy z Eleftheria, Jeremym, Sandrine i Melanie na imprezce w „l’IUFM” ( w wolnym tłumaczeniu jest to studium nauczycielskie w którym się uczą wszyscy moi współlokatorzy z piętra). Co prawda była to impreza integracyjna (z przebieraniem się )dla studentów l’IUFM ale się wkręciłam:). Hiszpan nie poszedł tłumacząc się pracą a skoro ja robie w pracy to samo co on, wiec nie wiem co Francuzi pomyśleli jak ja z chęcią poszłam z nimi, mam tylko nadzieje ze uznali ze ja szybciej pracuje… A co do imprezy to dawno się tak nie wytańczyłam:). Tylko szkoda ze się nie przebrałam bo prawie wszyscy byli zabawnie ubrani ale Francuzi z naszego mieszkania się nie przebierali wiec doszłam do wniosku ze jak się jedna przebiore lub chociaż pomaluje twarz kolorowo a okaże się ze inni Francuzi są normalnie ubrani to będzie ze Polacy są dziwni wiec wolałam się nie wyróżniać i najpierw obczaić jak Francuzi się bawią.

Super jest mój wolontariat pod tym względem, że ciągle coś innego robię. Dziś np. cały dzień braliśmy udział w posiedzeniu Rady Departamentu Młodzieży. Wybór, przewodniczącego, plan działań, itp. Radę tworzy po jednym przedstawicielu z każdego z 50 college’ów w departamencie. Ale to nie było tylko spotkanie obserwacyjne bo mieliśmy się wdrożyć w ich prace. Więc na początek razem z uczniami pracowaliśmy nad napisaniem artykułu do gazety Rady o… nas tzn. mnie i Diegu:). Pracowaliśmy w grupie między innymi z razem z Pierrick’iem i Damien’em z Epernon- super chłopcy.

A i zauważyłam ze pobyt we Francji zmienia nie tylko mój charakter ale i smaki… dziś podczas obiadu w budynku departamentu jadłam ryż z mlekiem i… był super smaczny. A normalnie mleka od dziecka nie lubię:)… Ale ten ryż był podany na słodko wiec pewnie dlatego mi smakował. Zresztą ogólnie desery i wszystkie słodkości we Francji są przepyszne.
A skoro już jestem przy temacie jedzenia to piłam tez dziś herbatę algierską, przygotowaną przez Smaina (z pochodzenia jest Algierczykiem), genialna!

I jeszcze temat języka. Kilka lat do tyłu jak moja kuzynka wróciła z paromiesięcznego pobytu w Niemczech i myliły jej się słowa polskie z niemieckimi to przyznam szczerze ze myślałam ze szpanuje, bo to niemożliwe żeby w parę miesięcy zapomniała jezyka polskiego. Teraz widzę ze niesłusznie ją krytykowałam bo sama jak gadam z Polską przez telefon to o mało co nie mówie słów francuskich zamiast polskich, automatycznie mi francuskie na myśl przychodzą, a jestem tu dopiero 1,5 miesiąca…. Z jednej strony to super ale z drugiej jak przyjadę na Święta do Polski to pewnie wszyscy pomyślą niestety o mnie to samo co ja o mojej kuzynce kiedyś…

Conseil General des Jeunes
Mon wolontariat est tres agreable:). Le vendredi dernier nous avons oragnise avec Eleftheria une petite fete pour Diego car il fetait sa fete de nom. En Espagne cette fete est aussi importante comme en Pologne. Elle existe aussi en France mais ici on dit seulement « bonne fete » et c’est tout. Et quant a mon co-volontaire... depuis quelques jours je ne peut pas me plaindre de lui... il est tres gentille envers moi :)(sauf une pette querelle d’hier mais ce n’etait rien de grave ). Hier, nous etions alle avec Eleftheria, Jeremy, Sandrine et Melanie a la fete dans l’IUFM...C’etait une fete deguisante pour les etudiants de l’IUFM pour qu’ils puissent s’integrer mais j’ai aussi participe. Je dansais beaucoup, je n’ai pas danse depuis 2 mois. Mais c’est dommage que je me suis pas deguisee...car beaucoup de gens etaient tres drole habilles... Les Francais- nos colocataires n’ont pas voulu se deguiser donc je pensais que quand je me deguiserais ou je coloriserait ma visage et la reste de gens de l’IUFM ne se deguiseraient pas, les Fransais penseraient que les Polonais sont bizarres donc je me suis decide de ne pas me distngues et voir comment les Francais fetent.
J’adore mon volontariat car je peux participer aux differentes activites. Par exemple aujourd’hui, nous avons participe tout la journee a la reunion du Conseil General des Jeunes. Les elections du president, le plan d’activite, etc. Le Conseil se compose des representants de 50 colleges du departement. Nous avons du nous intoduire aux projets realisees par les jeunes. Nous avons commence par participer a la creation de l’article pour le journal du Conseil concernant... nous- moi et Diego. Nous avons travaille en equipe avec Pierrick et Damien du college d’Epernon- les garcons super sympa.
Et j’ai appercu qu’en France j’ai change mon gout.. aujourd’hui pendant le dejeuner dans le batiment du CG, j’ai mange le riz avec du lait et... il etait super delicieux... Normalement je n’aime pas le lait du tout:). Ce desser etait tres bon peut etre parce que il etait sucre. Et en general en France il y a un grand chix de sucres et elles sont tres bonnes.Et ce soir j’ai bu le the prepare par Smain- geniale !

vendredi 13 novembre 2009

Polski obiad we francuskiej szkole

Dziś super udany dzień w Epernon. W południe opowiedzieliśmy garstce uczniów ze chcemy stworzyć w szkole klub europejski a w godzine później zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie na które przyszło i zapisało się do klubu 22 osoby. Rewelacja. Generalnie takie kluby szkolne zrzeszają ok. 15 osób a my po godzinie mamy 22 wiec ciekawe ile jeszcze osób sie zapisze w przyszły czwartek :). A dzieciaki kochane… bardzo zaciekawione wszystkimi naszymi propozycjami, już nawet dziś zaczęły tworzyć karti z życzeniami (jest to jedna z akcji w ramach klubu). Ogromnie zaskoczył mnie Julien, który w pare minut napisał 3 wiersze, w których pierwsze litery każdego wersu tworzą wyrazy Polska, Hiszpania, Europa. W kilka minut! Genialny jest:). Reszta zresztą tez bardzo pomysłowa, padło sporo propozycji nowych projektów. Bardzo kochany jest też chłopczyk który przypomina mi z wyglądu mojego najmłodszego kuzyna, tylko jest trochę ciemniejszy bo z pochodzenia jest Marokańczykiem. Nawet ni espodziewałam się ze złapię taki dobry kontakt z dzieciakami. Tzn. pisze dzieci a w rzeczywistości do klubu zapisali się tez chłopcy 13- 14-letni (nawet sporo)wiec w sumie nie takie znowu dzieci… A i wśród tych 22 osób tylko 5 to dziewczynki… też ciekawe bo raczej spodziewałam się ze chłopcy niechętnie będą uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych.

A dziś zgodnie z planem obiad polski na szkolnej stołówce: dorsz z koperkiem, zarezerwowany szpinak ( zarezerwowany:) - tak było napisane po polsku w menu wywieszonym na ścianie) i ogórki bądź pory. A do tego deser bo to obowiązkowy składnik obiadu francuskiego. Ale zdziwiona byłam bo smakowało faktycznie jakbym w Polsce jadła, szczególnie sos koperkowy.
Wieczorem spotkanie Agenda 21 i niespodziewana konieczność zabrania głosu na forum publicznym… dla mnie bez problemu, może powinna w tym kierunku pójść, nie wiem czemu ale w ogóle nie mam tremy przed wystąpieniami publicznymi…
I znowu muszę się rozpłynąć nad życzliwością Francuzów… jak będą dalej tacy mili to po powrocie do Polski będę ciągle gadała jaki to super naród jest:) Już powoli zaczynam przejmować francuskie zwyczaje… jak pisze maila do znajomych z Polski to kocze często francuskim „miłego popołudnia, dnia” itp., wylizuje talerz po obiedzie:) a za 9 miesięcy jak przyjadę do Polski to pewnie będę całować każdego na powitanie:)
Co do wątku mojego wspołwolontariusza… to ostatnio jak byłam taka zła na niego (już mi przeszło:), nie potrafie być długo obrażona) to postanowiłam zrobć cokolwiek żeby się od niego odseparować, żeby choc po pracy nie przebywać 24/24 razem… i zapisałm się na stronkę „on va sortir”. Rejestrują się na niej ludzie z miasta i okolicy i proponują wspólne wyjścia, np. kino, łyżwy, itp. Fajna sprawa, można poznać nowych ludzi i ciekawie spędzić czas. Jestem tez w kontakcie z asystentami językowymi tj. cudzoziemcami odbywającymi staż w szkołach wiec może coś razem organizujemy.
A i na koniec napisze o daniu, które zrobiła wczoraj Eleftheria: tarta z pieczarkami,mmmm.... genialne... to kolejne danie na które muszę wziąć przepis:)

Dejeuner polonais
Version francaise-> dans quelques jours

mercredi 11 novembre 2009

Małe rzeczy a cieszą…

Wczoraj mieliśmy spotkanie w szkole Mathurin Regnier podczas którego prezentowaliśmy nasz klub europejski przed delegacjami klas.... te dzieciaki naprawdę były zainteresowane, tzn. wiadomo ze nie wszyscy, widziałam takich co ziewali:) ale ogólnie dużo osób chętnych było do zapisania się do klubu. Więc zapowiada się super. Szczególnie fajny był jeden chłopczyk, który zadawał mnóstwo pytań:). A i rewelacyjne uczucie kiedy dyrektor mówił dzieciom ze to dla nich jest zaszczyt ze mają możliwość poznania nas (mnie i Diega) i ze na 50 collegow w departamencie my z Diegiem działamy tylko w dwóch wiec dla dzieciaków w tym collegu to wyróżnienie ze mają możliwość nas poznać i ze nie powinni zmarnować tej szansy:) Wow, poczułam się jak jakaś ważna osobistość:).
Tak samo bardzo miło się poczułam jak Jean Marc z college w Epernon wysłał mi link do strony szkoły i na głównej stronie jest m.in. flaga Polski jest też info, że w czwartek będzie na stołówce podawany obiad polski i na stronce jest menu z tego dnia w języku polskim- przetłumaczyli pewnie za pomocą translatora Google ale bardzo fajnie ze się postarali:). A i na a korytarzu w tej szkole obok flagi UE wisi też flaga Polski. Domyślam się, że jest to pomysł Jean Marc który widać, ze szczerze się cieszy, że jesteśmy w jego szkole. (Jean Marc nie jest dyrektorem tylko nauczycielem ale baaardzo aktywnym). Takie małe akcenty a cieszą bardzo:).
A co mnie nie cieszy… praca z moim współwolontariuszem…nie będę pisać nic więcej bo bym musiała spędzić cały dzień na opisaniu wszystkiego co mnie w nim drażni a naprawdę jest co opisywać… ok., ja również idealna nie jestem ale jeśli ktoś zachowuje się jak przedszkolak, jest kompletnie niedojrzały emocjonalnie, zakochany w sobie do granic możliwości a do tego wiecznie niezadowolony ze wszystkiego i wszystkich w około to naprawdę ciężko się pracuje i przebywa razem… dobra, musiałam to napisać:) ale już nic wiecej nie dodam:)


Petit choses qui me rendent heureux

Hier, Il y avait la reunion au college Mathurin Regnier et nous avons presente notre club Europe devant les delegations des classes. Les eleves etaient vaiment interesses. Pas tout le monde- j’ai vu les personnes qui ont bâillé :) mais en general il y avait beaucoup de jeunes qui voulaient s’inscrire au club. Donc c’est super ! Et je me sentais formidable quand le principal a dit aux eleves qu’ils auraient du etre contents que nous (moi et Diego) etions avec eux, que nous etions presents seulement dans deux colleges sur 50 donc la possibite de nous connaitre etait une grande chance pour eux et qu’il devaient profiter de ca. Je me sentais comme VIP :)
Je me suis sentie si agreable aussi quand Jean Marc m’a envoye un lien du site Internet du college et sur le page d’acueil j’ai vu le drapeau polonaise et l’autre site sur lequel se trouve une info que le jeudi il y a le dejeuner polonais et le menu sur ce page a ete ecrit en polonais- c’est tres gentille :) Et dans le college, dans le couloir a cote de le drapeau de l’UE il y a le drapeau polonais. Je suppose que c’est une idee de Jean Marc, je vois qu’il est vraiment content de notre presence au college. Ce sont les petit choses mais ils me font plaisir.
Et ce qui ne me rend pas contente...c'est le comportement de mon co-volontaire...il est injuste envers moi. Hier, j’ai fait une petit erreur car j’ai compris mal qch et il m’a fait une grande querelle... c’etait une betise et il a traite ca comme enorme affaire, enorme problem. Il m’a dit que je ne comprennais RIEN francais, mais ce n’est pas vrai... De plus, pourquoi il ne peut pas comprendre que je viens ici pour ameliorer mon francais, et c’est normal de faire des erreurs, personne n’est parfaite. Seulement celui qui ne travaille pas ne fait des erreurs... mais il ne comprend ca... beaucoup a ecrire mais je finis.

Et aujourd'hui nous sommes la fete nationale de Pologne- la commemoration de regagner l'independance. Apres 123 ans de dependance nous sommes devenus de nouveau libres en 1918. Pour cet occasion j'ai arbore le drapeau polonais dans ma chambre. Oui, je suis patriote:)

mardi 10 novembre 2009

Nauka francuskiego

W ramach naszego wolontariatu powinniśmy mieć zapewnione tzw. wsparcie językowe. Niestety o ile wszystkie aspekty wolontariatu mi bardzo odpowiadają to kwestia owego wsparci niestety kuleje… Tzn. kulała do dziś bo rano zauważyłam światełko w tunelu…A jaśniej: początkowo mieliśmy mieć kurs językowy prowadzony dla… francuskich bezrobotnych mających problemy wyrażaniem się w swoim ojczystym języku (krótko mówiąc analfabetów)… brzmiało nieco egzotycznie… druga możliwość pojawiła się jakiś tydzień temu- kurs dla początkujących… ja usilnie chce chodzić na jakikolwiek kurs wiec poszłam na niego. Kurs bardzo dobrze prowadzony, możne poznać nowych, ciekawych ludzi, dziś było 3 Kosowian, kobieta pochodząca z Erytrei i Daudan- Somalijczyk. Ale poziom niestety nie mój…choć nauczyłam się 2 nowych słówek-kora i korzenie drzewa:) . Ale nie wszystko stracone bo kobieta która prowadzi kurs możliwe ze będzie przygotowywać dla mnie i Diega osobne ćwiczenia dla bardziej zaawansowanych. Byłoby super. Jednak taki regularny kurs jest potrzebny żeby się nauczyć języka. Jestem tu od miesiąca a praktycznie żadnego nowego słówka się nie nauczyłam. Fakt, przypomniałam sobie dużo słów i zaczęłam płynniej mówić ale to jak dla mnie niewiele. Dlatego oprócz kursu zapisałam się do mediateki żeby wypożyczać książki i uczyć się sama i znalazłam fajny teleturniej francuski a którym podawane są definicje słów i niektóre litery i trzeba zgadnąć te słowa, super do nauki słownictwa:) Taki mam ambitny plan nauki, ma nadzieje ze znajdę czas.
A wieczorem pisałam list do polskiego eurodeputowanego z pytaniem czy zechciałby przyjechać z wizytą do moich francuskich szkół…:). Domyślam się ze są marne szanse aby taka wizyta doszła do skutku ale a nóż widelec…:) Super by było jakby coś z tego wyszło bo to idealny eurodeputowany i w dodatku z mojego regionu. Zobaczymy:).

L’apprentssage de francais

Dans le cadre de notre wolontariat on doit nous assurer un soutien linguistique. Tous les aspects de volontariat me conviennent mais seulement ce soutien n’est pas satisfaisant. Ca veut dire n’etait pas satisfaisant mais aujourd’hui matin j’ai vu la lumiere dans le tunnel :). plus clair : Au debut on nous a propose un cours de francais menee pour ...les chomeurs francais qui ont des difficultes a s’exprimer en sa langue maternelle... un peu trop exotique pour moi...mais il y a une semaine l’autre proposition a apparu- un cours pour les debutants. Je veux beaucoup participer a n’importe quel cours donc ce matin je suis alle pour la voir. Ce cours etait tres bien mais c’est pas mon niveau... bien que j’aie appris 2 nouveau mots : l’ecorce et les raicines. Et j’ai mis nouveau, interessants personnes : trois Kosovars, un Somalien et une femme d’Erythree. Mais bonne nouvelle : une dame qui menee ce cours preparera peut-etre des exercices plus compliquees pour nous. Ce serait formidable.Je necessite le cours pour apprendre francais. Je suis ici depuis un mois et je n’ai pas appris un seul nouveau mot...Ok, je me suis souvenu beaucoup de mots mais pour moi c’est trop peu. Ca c’est pourquoi je me suis inscrit a la mediatheque pour emprunter les livres et apprendre moi-meme et j’ai trouve une programme francaise, super pour apprendre le vocabulaire parce qu’on donne la definition et il faut deviner le mot.
Et le soir j’ecrivais une lettre pour un depute europeen polonais pour lui demender s’il y a la possibilite qu’il prenne part a un debat aux colleges en France... :) Je suppose qu’il y a pas beaucoup de chances pour ca reussira mais je suis optimiste et je crois que tout est possible. Ce depute est ideal et de plus il provient de mon region. On va voir :).

dimanche 8 novembre 2009

Wersal

Wczoraj--> Wersal z Diegiem. Zamek niesamowity!!! Wystrój wnętrz, szczególnie sypialni, świeczniki, żyrandole, rzeźby, ozdoby-wspaniałe! A ogród jeszcze piękniejszy! Fontanny bogato ozdobione, duże kanały- Wielki kanał ma 60 m szerokości i 2 km długość i fontannę pośrodku strzelającą wodą niemalże do nieba:). Ślicznie urządzone też pałace- Grand Trianon i Petit Trianon:). Obok też farma Marii Antoniny ze zwierzętami gospodarskimi:). Ciężko jednak było wczuć się w klimat epoki bo przeszkadzała ogromna liczba turystów. W zamku nie dało się zrobić zdjęcia bo na każdym wychodziły głowy obcych ludzi…z trudem mogliśmy się dopchać żeby cokolwiek zobaczyć… znacznie przyjemniej zwiedzało się płace w parku bo tam turystów było znacznie mniej. Nie mam nic do Japończyków ale w sobotę miałam wrażenie że tego dnia do Wersalu zjechali się wszyscy obywatele Japonii… oczywiście ze swoimi aparatami…:)Ale pomijając tłumy i padający przelotnie deszcz wrażenia z Wersalu niesamowite! W ogóle uwielbiam zamki wiec na wiosnę jak wezmę urlop to wyruszam w Doliną Loary:) A drugą część urlopu-->Alpy. To są murowane punkty, bez zwiedzenia których nie wracam do Polski:)

A wieczorkiem jeszcze spacer po Placu Pigalle w Paryżu.

Versaille

Hier-->Versaille. Le chateau- merveilleux !!! Les decorations, les chambres a coucher,chandeliers, sculptures, peintures- formidable ! Et le jardin encore plus divin ! Les fantaines, bassins, grand canal de 60 m de largeur et t 2 km de longeur avec le geyser jusqu’au ciel :) Les palaces-Grand Trianon et Petit Trianon amenages tres richement et joliment . Mais il etait tres difficile de senir le climat de l’epoque parce qu’il y avait beaucoup de touristes. Dans le chateau on n’a pas pu prendre une beau photo car sur chaque photo se trouvait le tete d’autre turiste... il fallait se pousser pour voir qch ... Nous visitions tranquillement seulement les palaces, il y avait moins de turistes la bas. En general les Japanais ne me derangent pas mais le samedi j’avais l’impression que tous les citoyens de Japon ont venu a Versaille ce jour-la... evidemment avec les apareils photo :)... Mais malgre la foule et la pluie mes impressions de Versaille sont magnifiques ! J’adore les chateaux et le printemps pendant mon conge j’irai visiter la vallee de la Loire :). Et le deuxieme partie du conge-->Les Alpes. Ce sont duex lieux sans visiter lesquels je ne reviens pas en Pologne :)

Et le soir, la promenade a Paris- le place Pigalle.

samedi 7 novembre 2009

THIS IS IT

Spotkanie w college w Epernon. Równie udane jak wczorajsze:) nasze propozycje zostały zaakceptowane:) A Jean Marc ciągle radosny i pełny energii do działania:) Kocham takich ludzi:). Zastanawiam się jak długo jeszcze wszyscy będą nam tacy życzliwi… bo to jest aż nie do uwierzenia że są wszyscy tak mili wobec nas…nie to żebym sie spodziewała złego przyjęcia ze strony Francuzów, nie, tylko że aż takiej serdeczności z wszystkich stron to nie oczekiwałam:) A wracając jeszcze do college to rewelacyjne jest to, że chcą, szczególnie Jean Marc:) zintegrować nas z wszystkimi ciekawymi wydarzeniami, które się dzieją w college-jak dla mnie super:). Np. wizyta w ambasadzie niemieckiej w Paryżu, spotkanie Agenda 21. A tak na marginesie Aurelie super podsumowała te dwie szkoły w których będziemy pracować: w Mathurin Regnier (Chartres) uczniowie są bardzo aktywni a nauczyciele mniej a w Michel Chasles w Epernon odwrotnie:).
Wieczorem byliśmy z Diegiem na „This is it”. Nie ma zamiaru w tym miejscu pisać recenzji:) filmu… raczej musicalu… ale chce tylko powiedzieć, że nie mogłam pozbyć się odczucia współczucia podczas oglądania … choć nigdy nie byłam fanka MJ…

THIS IS IT
Rencontre Au college a Epernon. Il a aussi reussi comme celui d’hier.Nos propositions ont ete acceptees. Jean Marc toujours joyeux et plein d’energie. J’aime les gens comme lui- optymistes :) En general tous les gens aux colleges, au CG, aux associations sont tres tres bienveillant envers nous...C’est voir incroyable :). Et a Epernon il est formidable que’ils veulent, surtout Jean Marc, nous integrer, nous inclure dans les plus interessantes actions menees dans le college. Pour moi- c’est super. Mais malheureusement le temps est limite et nous devons nous concentrer au club europe mais pas suivre tous les actions menee dans l’ecole.
By the way, Aurelie a fait une tres bonne comparaison en une phrase de deux colleges : a Mathurin Regnier les jeunes sont tres actives mais les profeseurs un peu moins actifs, et a Michel Chasles est envers :).
Le soir, nous allons avec Diego regarder le film « This is it ». Je ne veux pas faire un analyse de ce film mais jevoudrais seulement dire que j’avais le setiment d’une compassion... meme que je n’etais jamais la fan de MJ.

jeudi 5 novembre 2009

Osobowość

Uwielbiam dyrektora college’u MathurinRegnier w Chartres :) Przesympatyczny człowiek. Są tacy ludzie w obecności których automatycznie się człowiek uśmiecha, dotychczas spotkałam dwoje takich ludzi: szefa katedry MSG na mojej uczelni kochanej i właśnie pana Thomasa. W ogóle dziś całe spotkanie w college było bardzo udane bo wszystkie moje pomysły dot. działań z dzieciakami w ramach klubu europejskiego zostały przyjęte z dużym entuzjazmem, takim szczerym:). Zauważyłam, że dyrektor i pani zajmująca się tzw. "życiem szkoły” (to takie miejsce w szkole gdzie przychodzą dzieci z problemami, np. jak byliśmy ostatnio w czwartek przyszedł chłopiec który źle się poczuł bo jak się sam przyznał nocował u kolegi i pił wódkę),a wracając: ci dwoje mają taka sama wizja klubu jak ja. Według mnie najciekawsze dla dzieci byłoby odkrywanie różnych krajów europejskich, ich kuchni, tradycji, zabytków (ja zawsze byłam tego ciekawa:). Wiec cieszę się ze w szkole podzielają moje zdanie i zaakceptowali moje pomysły, które w porównaniu do filmów Diega wydawały się takie zbyt proste a jednak okazały się ciekawe:) Zatem wrażenia ze spotkania jak najbardziej pozytywne:) a i chce powiedzieć ze uwielbiam pana Thomasa nie dlatego ze zaakceptował moje pomysły ale z względu na jego osobowości zachowanie, np. w stosunku do pani sprzątaczki w szkole...

Personalite
J’adore Monsieur le principal de college a Chartres:) Il est tres, tres sympa et amical...il y a les gens qui causent que le souris apparait automatiquement sur ta visage... j’ai deja rencontre deux personnes comme ca, l’un c’etait le professeur de ma cherie universite et l’autre c’est Monsieur Thomas. Je suis contente a cause du rencontre au college. Toutes mes idees concernant les activites dans les cadres d’un club Europe a ete acceptees avec un enthousiasme, un vrai, sincere enthousiasme. J’ai appercu que le principal et madame qui est responsable de la vie scolaire ont le meme vision des activites que moi. Il m’agit que je voudrais encourager les jeunes a decouvrir la diversite des pays europeens, faire connaitre leur culture, tradition, cuisine, monuments, etc. je etais et je suis toujours interessee pac ca et j’espere que les enfants en France seront aussi interesses. Donc, je suis heureuse qu’au college on partage mes idees qui me semblait etre trop banales en comparaison des idees de Diego mais en effet ils sont interessantes :) Alors, mes impressions de ce rencontre sont tres positives. Et je veux souligner que j’adore Monsieur Thomas non parce qu’il a accepte mes idees mais a cause de sa personalite, son comportement que j’ai vu p.ex. envers de femme qui nettoyait au college.

mercredi 4 novembre 2009

Francuski sposób komunikowania się

Dwie Francuzki – nasze współlokatorki mają dziwny sposób komunikacji z nami…bo porozumiewają się z nami głównie za pomocą… tablicy w kuchni, piszą na niej pytania do nas mimo ze się z nami widzą i mogą zapytać bezpośrednio... Teraz podziękowały nam za sprzątanie kuchni podczas wakacji (we Francji na przełomie października i listopada w szkołach mają 10 dniowe wakacje wiec byliśmy sami z hiszpanem bo wszyscy studenci wyjechali). Tylko że to podziękowanie jest ironiczne bo towarzyszy mu dużo wykrzykników i pytajników… Wg nas jest czysto bo sprzątaliśmy po sobie na bieżąco:) ale jak ktoś szuka pretekstu to zawsze znajdzie...

Communiction d'un facon francais
Deux Francaises, nos co-locataires utilisent bizarre moyen de communication dans les relations avec nous. Elles nous contactent a travers... le tableau dans la cuisine... Au lieu de parler directement avec nous elles ecrivent les questions pour nous sur le tableau...Recemment elles nous avons remercie pour nettoyer la cuisine pendant les vacances...mais cette remerciement etait ironique parce que a cote d’elle, elles ont dessine beaucoup de interjections et interrogatifs. J’ai nettoye apres chaque repas mais si quelqu'un cherche un pretexte pour se facher, il le trouve.

Zakupy

Wczoraj i dziś po 7 godzin przed kompem przy pracy... mogę być z siebie dumna… tzn. dla mnie to żaden powód do dumy bo to normalne ze pracuje(dużo ciężej pracowałam w Polsce) ale Diego był wyraźnie dumny z tego ze wysiedziałam cały dzień przy pracy, on chyba rzeczywiście uważa, że mówiąc kolokwialnie, jakimś nierobem jestem… ale ja myślę ze on jest pracoholikiem pozorantem (wiecej gada niz robi albo robi ale niedbale, mówie serio) wiec dłużna nie jestem:). Ale zakopaliśmy już topór wojenny.Znowu przyjaciele. To normalne ze czasem są i będą spięcia między nami skoro cały czas spędzamy razem, nie da się ich uniknąć bo nie ma ludzi idealnych, a nawet w ideałach przeszkadzałaby ich idealność. A stworzyłam wszystkie dokumenty z propozycjami dla college’ów, więc tak to się pracuje, najważniejsza jest wydajność:)

A wieczorem zakupy w Lider Price, mysle ze bardzo zaprzyjaźnię się z tym sklepem… bo w przeciwnym wypadku przejadłabym cały mój wolontariacki budżet. Co do cen to wszystko zależy od produktu, choć patrząc na nie relatywnie do zarobków to we Francji są mimo wszystko niższe niż w Polsce. Szczególnie ceny produktów markowych, znanych powszechnie. np. Kinder bueno pudełko z 20 opakowaniami kosztuje 3 euro, w Polsce za 3 euro kupi się koło 6… a jakie są zarobki?? w ciągu 3 dni zjadłam 3 takie duże pudła… bardzo tanio można tez kupić dobre wino, które koło siarki nawet nie stało… (tzn. napisałm dobre wino bo obiektywnie ono jest dobre, tylko ze ja za nim nie przepadam bo najlepiej lubie takie cieżkie wina domowej roboty:)ale dwie rzeczy najbardziej obciążają mój budżet-szynka, bez której nie mogę się obejść i chleb… normalny, tani francuski chleb mi nie podchodzi bo smakuje jak polska weka wiec kupuje tzw. wiejski- pyszny ale trochę kosztuje… coś za coś… nie mogę tylko znaleźć w żadnym sklepie soków marchwiowych i bułki tartej… i brakuje mi Vegety bo francuskie przyprawy są jakieś dziwne.

Faire des achats
Hier et aujourd’hui j’ai pase toutes les journees en travaillant avec l’ordinateur. Je peux etre fiere de moi, ca veut dire je ne suis pas fiere parce que pour moi c’est normal que je travaille (je travaillais beaucoup plus en Pologne) mais Diego etait fier de moi et etonne que je m’assoyais et travaillais, il vraiment croit que je suis paresseuse... il verra que ce n’est pas vrai :) Mais je ne suis pas fachee contre lui.Amitie de nouveau. C’est normal qu’il y a des disputes entre nous, on ne peut pas les eviter car nous passons tout les jours ensemble, il n’y a pas les gens ideaux. Et meme si les gens ideaux avaient existe, il aurait ete difficile de vivre avec eux a cause de leurs idealite. Et j’ai cree tous les doc decrivant les propositions pour les colleges, efficacite grande :)
Et le soir les achats dans « Lider Price ». Je pense que je irai tres souvent dans ce magasin... sinon je mangerais tout mon argent de poche:). S’il s’agit de prix en France, tout depend du type de produit. Mais, en general, en comparaison de salaires (relativement au salaires)les prix ici sont inferieurs qu’en Pologne. Notamment les prix des produits fabriques par les entreprises connues/ celebres, ex. Kinder Bueno :) une boite de 20 Kinders coutent 3 euro, en Pologne en possedant 3 euro on peut acheter 6, et les salaires en Pologne sont inferieurs! Ici, on peut aussi acheter le vin tres pas cher qui est bon, en Pologne on peut aussi acheter le vin pas chere mais la qualite de ce vin... doutable:)... je acheterai les produits pas chers mais je dois faire deux exceptions : le jambon- je dois le manger chaque jour et le pain-le pain bon marche n’est pas bon pour moi donc j’achete le pain de campagne, il est delicieux mais je mange un pain par jour donc je depense assez beaucoup d’argent pour ca. Et je ne peux pas trouver en France le jus de carotte... et aussi il me manque des condiments polonais...

mardi 3 novembre 2009

TEATR INTERAKTYWNY

Poniedziałek jak co rano konsultacje z koordynatorkami. Jednak super sprawa taka szczera rozmowa. Czuje duże wsparcie ze strony Cyrielle i Aurelie. A po południu byliśmy na interaktywnej sztuce teatralnej na temat alkoholu. Bardzo przypomniała mi występy w buskim BSCK, na które chodziłam w liceum. Sztuka połączona z degustacją drinków, oczywiście (czytaj: niestety) bezalkoholowych:). Zauważyłam ze we Francji sporo rzeczy można dostać za darmo, niektóre nawet pożyteczne, trzeba tylko wiedzieć gdzie:) np. podczas tej dzisiejszej sztuki do wzięcia były jednorazowe alkomaty, w BIJ można brać prezerwatywy gratis. Co komu potrzebne:)
A i kupiłam sobie dziś małe radio- marki Carrefour-chodzi jak burza:) żeby się rozbudzać rano.
A co do stanu psychicznego to pomijając jednodniowy kryzys piątkowy- ciągle pełna euforia:)

Théâtre interactive

Lundi. Le point tuteurs. Je me suis convaincu que ces rencontres sont tres, tres, utils. Cyrielle et Aurelie me donnent un grande soutien. Et apres midi nous avons regarde avec Amelie une piece de theatre interactive. Le sujet : l’alcool. Cette piece etait semblable a ceux que j’avais regarde dans ma petit ville en Pologne quand j’etais au lycee. Apres la piece il y avait la degustation des coctails, evidemment (ca veut dire: malheureusement sans alcool:) Je vois qu’ici, on peut recevoir beaucoup de choses gratuit, il faut tout simplement savoir ou chercher. Ex. pendant la piece d’aujour’hui on aurait pu prendre les ethylotests, a BIJ il y a les preservatifs gratuites, tout selon les besoins:)
Et j’ai achete un petit radio- la marque : Carrefour, mais il marche tres bien (en Pologne on dit il marche comme une tempete :) . Je n’aime pas le silence quand je me leve le matin.
Et s’il s’agit de mon etat d’esprit- toujours heureuse (sauf un petit crise de vendredi).

MARSZ W TENNIE

Sobota 31.10. pierwszy dzień od początku pobytu we Francji, który spędziłam bez Diega, bo to tej pory praktycznie każdą godzinę spędzaliśmy razem, i w pracy i po pracy… Ale ta separacja wynikała nie z powodu kłótni piątkowej, już wcześniej umówilam się z Cyrielle na sobotę. Najpierw obiad z rodzicami Cyrielle- musze wziąć przepisy bo był pyszny. A potem pojechaliśmy do Tennie koło Le Mans na marsz charytatywny organizowany przez Stowarzyszenie France-Congo-Brazaville. Celem była pomoc dla wioski Kingala w Kongo. Marszu nie było tak dużo bo zaledwie 6 km pieszo. Byłam w pewnym stopniu atrakcją tego marszu ze wzglądu na swoją narodowość:). A że fotograf z gazety robił zdjęcia Cyrielle śmiała się, że na bank będę opisana w prasie:). A co do samego spaceru-zobaczyłam prawdziwą wieś francuską-zapachami i wyglądem nie różni się zupełnie od polskiej:) A po marszu wieczorek ze śpiewaniem kongijskiej piosenki i słuchaniem baśni kongijskiej-rewelacja. Byłoby jeszcze milej gdybym pracowała wcześniej i nie musiała myśleć o projekcie podczas marszu:) ale i tak było przyjemnie.
A niedziela cała spędzona na pracy, przygotowywanie dokumentów opisujących wszystkie propozycje działań ramach clubów europejskich w dwóch college’ach.

La rando a Tennie
Version francaise apparaitra dans quelques jours.

UFF…

Ciężki weekend a właściwie jego pierwsza połowa… A zaczęło się całkiem sympatycznie bo w piątek rano do BIJ na śniadanie hiszpańskie organizowane przez Diega przyszła grupa cudownych dzieci:) cudownych bo byli naprawde zainteresowani nie tylko prezentacją Diega ale i polskimi zwyczajami, gadaliśmy o Polsce, rozdawałam ulotki o polskim śniadaniu. I takie są normalne dzieci- ciekawe świata. Nie to co grupa czwartkowa:) Ale popołudnie już nie takie przyjemne… Miałam poważne starcie z moim współwolontariuszem… Zarzucił mi ze za bardzo zrelaksowana jestem i nie pracuje… za bardzo zrelaksowana- też mi zarzut… a, zarzucił to mało powiedziane, był wielce zawiedziony i zły ze taka wyluzowana chodze, ze on pracuje a ja się bawię i niczym nie przejmuję… a to nie tak do końca jest…a swoja drogą dziwny mi się Hiszpan trafił- przesadnie odpowiedzialny i pracowity…To się troche, a nawet bardzo w...zdenerwowalam na niego. Za to, ze nie mógł zrozumieć, że ze to moja pierwsza wizyta we Fr i to normalne ze musiałam poznać nowe miejsce i nie chciałam od razu rzucać się w wir pracy… Ale tak szczerze mówiąc to miał trochę racji… bo to fakt, że sobie trochę olałam prace nie robiąc nic przez 3 tygodnie… i za to właśnie, że miał po części rację też byłam zła na niego:)… Tak wiec ostro było w piątek… Ale w niedziele pogadaliśmy szczerze, podał mi motywy dlaczego mu przeszkadzało, to ze taka wiecznie wyluzowana chodze(główne motywy to jego problemy całkowicie prywatne związane z wszystkimi aspektami życia w Chartres, które mu sie nie podobają- a jest ich duzo, dlatego zle mu było patrzec ze mi jest tu bardzo dobrze )wiec teraz jak to wiem to jestem w stanie go zrozumieć. I do niego wreszcie dotarło jak zobaczył ze pracowałam w sobote i niedziele i zrobiłam dużo, ze taka całkiem leniwa nie jestem:). Wiec nareszcie sytuacja jest jasna.

A wieczorem miałam tez mały kryzys ale nie związany bezpośrednio ze sprzeczką z Diegiem. Bo jak wreszcie zabrałam się do pracy, która w istocie polegała na tym, ze mialam wymyślić pomysły co chce robić z dzieciakami w ramach klubu europejskiego, który stworzymy w college’ach (bo normalnie jeszcze nie pracujemy) to nic ciekawego mi do głowy nie przychodziło… Wiec poszłam zrezygnowana spać… wiem, że to nie jest do konca dobry sposób na rozwiązywanie problemów ale u mnie poskutkował bo w sobotę wstałam o 6 rano i w przebłysku olśnienia w wymyśliłam parę akcji:
-tworzenie kartek z życzeniami na Nowy Rok w różnych językach,
-dyskusję i expo na temat stolic europejskich,
-grę w kółko i krzyżyk z drewna z pytaniami europejskimi,
-prezentację na temat akcji UE dot. Zielonej stolicy Europy,
-stronę internetową żeby dokumentować wszystkie akcje,
-„Andrzejki”- oczywiście z polska muzyka
-nauczenie gier polskich jak „państwa i miasta”, gier w karty jak „d…a biskupa” itp. :)
Wszystkie pomysły wymyślone w ciągu popołudnia piątkowego i troche w sobotę:) nie potrzebuje wiec 3 tygodni na myslenie jak Diego…


DUR…
Le weekend dur et surtout sa première moitié. Il a commence bien, parce que le vendredi matin Diego organisait le petit dejeuner espagnole au BIJ et le merveilleux groupe des enfants est venu. Les jeunes etaient merveilleux parce qu’ils étaient vraiment intéressés par non seulement la présentation de petit dej espagnol mais aussi de petit dej polonais. Ils posaient beaucoup de questions sur les repas en Pologne, ils gardaient mes depliants. Ce sont les enfants qui aime bien ca veut dire les jeunes curieux du monde. Le groupe otalement different que celui de jeudi. Mais l’apres-midi n’etait plus tellement agreable. J'ai eu un affrontement avec mon co-volontaire. Il m’a reproche que j’etais trop relaxee et que je ne travaillais pas...Il etait tres decu et fache... Il etait enerve que je m’amusais bien et que je ne m’inquietais rien pendant qu’il travaillait. Mais ce n’est pas la verite... mais by the way l’Espagnol est trop impatient et serieux. Donc, je me suis fache contre lui... parce qu'il ne voulait pas me comprendre... comprendre que c’etait ma premiere visite en France et je ne pouvais pas me mettre au travail des premier jour, j’avais besoin un peu de temps pour faire connaitre un peu la France, pour me familiariser avec les environnements. Pour moi, tout est nouveaux, tout est interessants donc je voulais m’amuser ca avant de commencer a travailler. Mais pour etre honnete je dois dire qu’il a eu un peu raison. C’est vrai que j’ai exagere un peu parce que je ne faisait rien pendant 3 semanes...oui, je suis d’accord avec lui dans cette question mais j’etais en colere car il ne m’a dit ca normallement, tranquillement mais il etait tres enerve, il parlait avec beaucoup d’emotions...je n’aime pas quand les gens se comporte comme ca, ca veut dire ils ne disent rien, il accumulent les emotions et un jour ils eclatent. Quand il a appercu que je ne faisais rien il devait me dire ca, mais il attendait, il ne m’a dit rien les jours precedants et il eclatait le vendredi. Mais dimanche, nous avons parlé avec honnêteté, il m’a donne des raisons pourqoui il etait fache contre moi (il avait beaucoup de raisons, en general liees avec ses impressions concernantes toutes les aspects de sejour a Chartres). Maintenant je le comprend mieux, et il a vu que je travaillait tout le dimanche et je ne suis pas totalement paresseuse donc je pense que la situation entre nous est clair et toujours amical.

Et le soir, une petit crise mais non directement liées à la querelle avec Diego. Je me suis enfin mis au travail, ca veut dire j’ai du inventer ce que je voulais faire dans les colleges dans le cadre des clubs europe. Mais j’ai eu des difficultes a inventer quelque chose...Donc je suis allee au lit avec le sentiment de desespoir...je sais que ce n’est pas le bon moyen pour resoudre les problemes mais pour moi il donne les resultats. Parce que le samedi je me suis reveillee a 6 h du matin et je pensais intensivement.Et voila ce que j’ai reussi a inventer:
-creation les cartes postales avec les voeux pour le Nouvel An en plusieur langues et les envoyer aux institutions ou professeurs
-l’exposition sur les capitales europeens
-jeu « morpion » avec les questions concernant les pays europeens
-expo sur la politique energetique des pays
-debat et presentation sur nouvel action UE « cpitale vert d’Europe »
-la creation du site Internet pour documenter les actions (avec les photos des chaque action- ce sera super aussi pour moi car je pourra se rappeller dans le futur ce que je faisais en France avec les collegiens)
-organisation la fete « Andre » evidemment avec la musique polonaise normale et amusante ex. « the smurfs songs »- chansons dont la melodie provienne des chansons connues en Europe mais le texte est polonais:)
-montrer petit simples jeux polonais comme « solitude », « pays-villes » et jeux au cartes comme « bonjour madame », et autres.

toutes idees inventees pendant 4 haures de travail... donc je ne devais pas penser pendant 3 semaines, il m’a suffit 4 heures :) grande efficacite:) je sais que mes idees sont tres simples et Diego a les idees plus compliques, graves (ex. les films)et je suppose que les gens seront plus interesse par les idees de Diego... mais mes idees me plait beaucoup, on va voir ce qu’on dira dans les colleges.

vendredi 30 octobre 2009

Polskie śniadanie

Dziś w BIJ w Chartres organizowałam… nie, organizowałam to zbyt duże słowo, po prostu prezentowałam grupce dzieci polskie śnadanie, info +degustacja typowo polskich, kolorowych kromeczek z szynką, serem, pomidorem itp. i wszystko byłoby pięknie gdyby nie to ze nikt nie chciał ich próbować:)… pewnie dlatego, że trafiła mi się grupka złożona z Muzułmanów, którzy jedzą tylko mięso pochodzące od zwierzęcia zabitego techniką halal (kurczaki, które przerobiono na moją wędlinę były tradycyjnie zabijane:), i z osób, które nie mają w zwyczaju jeść śniadania…:) tylko jeden chłopczyk chętnie się częstował ale jeśli mam być szczera to on wyglądał na takiego co nigdy nie odmawia jedzenia wiec nic dziwnego ze jadł:)…ale mimo wszystko kochany był za to:). Poniekąd nie dziwię się, że nie chcieli próbować skoro moje śniadanie było całkowitym zaprzeczeniem francuskiego, a z drugiej strony gdzie jest ich ciekawość świata? Gdzie?? Faktycznie coraz bardziej przekonuje się, że Francuzi, szczególnie młodzi są ogólnie rzecz ujmując dość zamknięci. Ale tak żeby oddać sprawiedliwość to kilku Francuzów odważyło się spróbować polskiego jedzenia:) Były osoby, które indywidualnie przyszły do BIJ w swoich sprawach, i jak ich osaczyłam z kanapkami to nie wypadało im mi odmówić:) a poza tym to byli chłopcy mniej więcej w moim wieku a nie dzieci wiec jak to faceci wiecznie głodni, wiec jedli:) Ale mimo wszystko zawiedziona nie jestem bo zabawnie było:) Jeden z jedzących:) też był wolontariuszem EVS, w Rumunii wiec fajnie było pogadać z nim. A i musze koniecznie powiedzieć, że bardzo sympatyczna jest Amelie, która prowadzi BIJ:). Właściwa osoba na właściwym miejscu.
A potem całe popołudnie upłynęło mi na wymyślaniu cech charakterystycznych poszczególnych państw Europy Środkowej i Wschodniej, tzn. co swoją kulturą, gospodarką wnieśli co UE- określić jednym słowem, i aż wstyd się przyznać bardzo opornie mi to szło… a taka byłam pewna ze z miejsca znajdę skojarzenia… Bez problemu każdemu w Polsce przychodzi na myśl skojarzenie związane z krajami zachodnimi Francja-kuchnia, Niemcy-pracowitość, Irlandia-czterolistna koniczynka itp. a co ze Słowacją? Łotwą? Bułgarią?... to jest przykre ze w Polsce tyle wiemy o państwach zachodnich a o krajach naszego kręgu kulturowego paradoksalnie niewiele… ale w koncu udało mi się znaleźć pomysły na jedno słowo opisujące każde państwo.

A wieczorem oglądałam film francuski, tylko ze ja myślałam ze jak Hiszpan mi zaproponuje film to będzie to lekka komedia żeby się rozerwać… nawet kilka razy się upewniałam czy będzie to głupawa komedia… tak, tak… a tu wyjechał z metafizycznym filmem z przesłaniem…nie powiem, film był dobry… ale stwierdzam to głównie na podstawie obrazów:) niełatwo jest wychwycić sens filmu mającego drugie dno, zwłaszcza jak się części dialogów nie rozumie:) bo mój francuski póki co jest na poziomie Mikołajka:)

Petit dejeuner polonais
Aujourd’hui, au BIJ a Chartres je presentais le petit dejeuner polonais, l’information+la degustation typiques tartines polonaises avec de la charcuterie, la tomate, le fromage, etc. Et tout serait super... mais presque personne ne veut pas les gouter :)... peut etre ca c’est pour que c’etait la groupe composee des Musulmans qui mangent seulement la viande, la charcuterie preparee selon les regles du halal...et des gens qui n’ont pas d’habitude de manger le petit dejeuner :)... seulement un gamin a mange volontiers mais il avait l’air comme une personne qui ne refusait jamais la nourriture donc c’est pas bizarre qu’il mangeait :) mais il etait vraiment aimable:). Je ne suis pas etonnee qu’ils ne veulent pas manger parce que le petit dejeuner polonais est totalement different que ceux de fransais mais d’un autre cote où est leur curiosite du monde ? Où ?? Je me convaincs de plus en plus que les Francais sont un peu fermes des autres cultures, evidemment pas tous, mais en general, les enfants n’ont pas la curiosite typique pour les enfants. Mais pour etre juste je dois admets que quelques Francais ont goute mes tartines. C’etait les jeunes qui sont venu au BIJ pour les raisons personnelles, pas une groupe organisee, et quand je parle individuellement avec eux ils n’ont pas pu me refuser :) et de plus c’etait les garcons a peu pres de meme age que moi, pas enfants, et commes tous les mecs, ils sont toujours faim donc ils ont mangent :) Mais quand meme je ne suis pas decue car c’etait amusant, et l’un de garcon avait ete aussi volontaire SVE, en Roumanie donc il etait bon de bavarder avec lui. Et je dois dire qu’Amelie qui s’occupe du BIJ est tres sympa, bonne personne en bon endroit.
Et puis tout l’apres midi je passais a inventer les traits caractéristiques des pays d’Europe Centrale et de l’Est, un mot pour decrir un pays... et j’ai honte a admettre que c’ etait dur pour moi... et au debout j’etait tellement sure que je peux trouver les idees tout de suite... En Pologne, chacun peut sans probleme dire le mot typique decrivant les pays occidentales, commme la France-cuisine, l’Allemagne-travail, l’Irlande-trefle a quatre feuilles, etc. mais quoi s ‘il s’agit de la Slovaquie ? de la Lettonie ? de la Bulgarie ?... C’est triste que nous, en Pologne, nous savons beaucoup de pays occidentaux mais ne connaissons pas bien nos voisins.Mais enfin j'ai reussi a inventer les mots caracterisant ces pays.

Et le soir j’ai regarde un film francais. Diego m’a propose ce film. Mais j’ai pense que c’etait un stupid comedie, j’ai demande a Diego quelques fois si ce serait le comedie, il m’a repondu que oui... mais enfin c’etait le film profond avec beaucoup d’allusions... ok, ce film etait bon mas je peux constater ca avant tout a partr des images :) il n’est pas facile d’appercevoir le sens d’un film qui est ambitieux surtout si on ne comprend pas la plupart des dialogues :)

jeudi 29 octobre 2009

Zawodowa strona wolontariatu

Widze ze mój wolontariat bardzo przypomina mi czas studiów nie tylko pod względem rytmu dnia o którym pisałam już ale też jeśli chodzi o pracę:) tzn. w Krakowie na początku nic nie robiłam a potem przed sesją nie mogłam się pozbierać… i widze ze tu pracuje podobnie:) Ale to nie dlatego ze jestem leniwa i odkładam wszystko na później… no może po części dlatego (co ciekawe Hiszpan-południowiec jest bardziej zdyscyplinowany niż ja) ale bardziej z tego wzgędu, że nasza rola, nasze zadania tutaj nie są jeszcze do końca jasne . Ale myślę, że wszystko ruszy po spotkaniu w college’ach. W przyszłym tygodniu w obu college’ach na spotkaniu z dyrektorem i nauczycielami przedstawimy naszą wizję:), co chcemy robić. Ogólnie rzecz biorąc mamy stworzyć i animować kluby europejskie w obu szkołach-prezentacje, dyskusje, ekspozycje na tematy związane z UE razem z dzieciakami. Poza tym oprócz pracy w szkołach mamy zaangażować się w prace w Conseil General des Jeunes i w kilku Biurach Informacji Młodzieżowej- tam m.in. promocja programu EVS, UE, naszych krajów i inne działania na bieżąco. Poza tym kilka projektów m.in. ta wycieczka dzieciaków do Brukseli, krótkie filmy, itp. A propos, genialny pomysł na film zaproponował Diego: przedstawienie co każdy kraj wniósł do wspólnej Europy poprzez grę słów, mam nadzieje ze to wyjdzie. A i mam zastanowić się nad projektem który realizuje sama w BIJ w Nogent czyli promocja EVS w tamtejszych liceach i zorganizowanie dni Europy. Czyli szykuje się pracowity wolontariat, ale póki co się nie przemęczam:). Z czym jest mi bardzo dobrze i nie podzielam zdania Diega, który mówi ze jak nic tu nie robi to się czuje jakby kradł pieniądze unijne… ja takiego odczucia nie mam, w Polsce się mówi ze jak biją to trzeba uciekać a jak dają to trzeba brać:) i nie marudzić:) wiec jak Unia daje to korzystam:) ale tak serio to nie tak ze tylko biorę bo przecież będę pracować tu przez cały rok i to zapowiada się, że intensywnie:)

Le travail
Je vois que mon volontariat ici rassemble beaucoup au periode de mes etudes. Il m’agit non seulement du rhytme de jour duquel j’ai deja ecrit mais aussi s’il s’agit du travail. Pendant mes etudes au debut de l’annee je ne faisait rien mais a la fin, avant les examens j’avais beaucoup de travail... et je vois qu’ici est pareil. Mais ce n’est pas pour ca que je suis paresseuse et je différe les choses...ok, peut etre un peu pour ca (ce qui est interessant l’Espagnol- l’homme du Sud est plus discipliné que moi ) mais plus de cette raison que nos taches ne sont pas encore precisees, claires. Mais je pense que le travail demarchera apres les reunions dans les colleges. La semaine prochaine nous aurons les rendez vous dans les colleges pendant lesquels nous presenterons nos idees, ce que nous voudrions faire. En general, nous avons pour mission de creer et animer avec les eleves les clubs europeens dans les ecoles-discussions, presentations, expositions concernant l’UE, etc. De plus nous agirons au sein de Conseil General des Jeunes et quelques BIJ- la promotion, la diffusion le savoir sur le SVE, l’UE, nos pays, etc. En outre, la realisation quelques idees comme la visite des eleves a Bruxelles, les films courts, etc. A propos, Diego a propose une idee geniale : le film qui montre ce que chaque pays apporte au commun Europe, super idee, j’espere que nous reussirons a le realiser. Et je dois reflechir sur mon projet a Nogent concernant la promotion de SVE et l’UE. En resumant, il y aura beaucoup de travail. Mais pour un moment je ne travaillote pas :), et je ne partage pas les sentiments de Diego qui dit que s’il ne fait rien il se sent comme un voleur, qui vole d’argent de l’UE. En Pologne on dit : quand on nous bats nous devons nous sauver mais quand on nous donne quelque chose nous devons profiter :) sans se plaindre.Donc j’en profite :) mais en parlant serieusement, je ne veux pas seulement recevoir, pour un moment je ne travaille pas beaucoup mais bientot je travaillerai intensivement.

mardi 27 octobre 2009

W Senonches

Jadłam w poniedziałek oficjalny obiad w restauracji z burmistrzem miasteczka Senonches. Cytując jeden z moich ulubionych polskich filmów „było jakby luksusowo:)”. Tylko znowu dostałam jedzenie, które nie mogłam ukroić... domyślałam się, że może być takie, ale skusiła mnie wizja że jest to danie z grzybami, a grzyby uwielbiam:) tylko, że w rzeczywistości tych grzybów dostałam aż pół sztuki- dosłownie(!) a za to duuuzy kawałek wołowiny… niemal żywej...czegoś nie rozumiem, z jednej strony Francuzi jedzą pół surowe mięso i nie obawiają się BSE lub innych chorób a z drugiej jak opowiedziałam Peggy z którą mieszkamy ze w Polsce jest tradycja na imprezach, szczególnie studenckich, picia z jednego kieliszka pierwszą reakcją było pytanie „a mikroby?”… A i podczas obiadu padło pytanie, skąd tyle wiem o Francji skoro nie byłam tu nigdy wcześniej… zabawne pytanie:)… w odpowiedzi uświadomiłam trochę moich rozmówców o poziomie edukacji w polskich szkołach:). A i tak podsumowując to wcale nie miałabym nic przeciwko gdyby mnie zapraszano częściej na obiady w takich restauracjach i w takim towarzystwie:)

A Senonches
Le Lundi, j’ai mangé un déjeuner officiel dans un restaurant avec le maire de Senonches. En citant l’un de mes films polonais preferes « Il était un peu luxueusement:) ». Mais, j’ai du manger encore fois le plats que je n’ai pas pu couper... je supposais que ca pourrait etre un peu cru mais j’avais été seduit par les champignons qui devrais etre servi avec la viande, et j’adore les champignons :) mais en realité il m'a servi seulement une demi piece de fongus et la grande piece de viande...viande vive...je ne peux pas comprendre une chose... à savoir... les Francais aiment bien manger la viande crue et ils n’ont pas peur de BSE et les autres maladies mais d’un autre coté quand j’ai dit à Peggy (elle habite avec moi) qu’en Pologne pendant les soirées (surtout les fetes etudiants ) il y a la tradition de boire l’alcool avec un seul verre qui fait un tour, un personne boit et passe un verre à l’autre, la premiere reaction de Francaise était la question : « et vous n’avez pas peur de microbes ?»
Et pendant le déjeuner on m ‘a demandé d’ou je possede les connaissances sur le Paris et la France en n’etant jamais en France... j'ai raconté a mes interlocuteurs un peu du niveau de l’education en Pologne :)
Et en resumant, je ne suis pas contre de m'inviter plus souvent pour dejeuner dans les restaurants pareils et avec les gens aussi sympa que le lundi:)

Złośliwość rzeczy martwych

Byliśmy w niedzielę z Diegiem w muzeum figur woskowych w Paryżu- Musee Grevin:)… po zrobieniu kilku zdjęć mój aparat odmówił posłuszeństwa, po czym po wyjściu z muzeum na stacji metra nagle oprzytomniał i działał bez problemu…no cóz… tak bywa:) ale muzeum rewelacja! 250 figur jak żywych!, na pewno tam zaciągnę przyjaciół i rodzinkę jak przyjadą do Francji, nie mogą tego nie widzieć:) A i w stolicy zwiedzaliśmy też muzeum wypchanych zwierząt, tzn. tak fachowo to była Galeria Ewolucji w Muzeum Historii Naturalnej. Mówię tak ironicznie, że wypchanych bo byłam przekonana, że będą tam szkielety, a nie sztuczne stworzenia... i gdyby nie było za darmo to bym nawet nie próbowała tam wchodzić…

La mechancete de choses
Dimanche, nous sommes allées au Musee des figures de cire a Paris- Musée Grevin :)... j’ai pris quelques photos et mon apareil s’est arreté a marcher, mais apres avoir sorti de musée, a la station du metro il a commencé de nouveau marcher sans probleme...les choses sont parfois mechantes...ca arrive... mais le musee-formidable ! 250 figures tres reels! J’y emmenerai mes amis et famille quand ils auront venu en France, c’est sur, ils doivent les voir. Et nous avons aussi visité le musée des animaux embourres, c’est a dire Musée national d'Histoire naturel : Grande Galerie de l'Evolution... Je dis si ironiquement pace que j’avais pensé qu’il y aurait les squelettes mais pas les animaux artificiels... et si l’entree n’etait pas libre je n’y entrerais pas...mais en resultat cette galerie était vraiment interessante.

dimanche 25 octobre 2009

wizyta u psychologa , nawet dwóch psychologów:)…

Co tydzień w poniedziałek mamy spotkanie z naszymi koordynatorkami, rozmawiamy jak tydzień minął, jak w pracy, po pracy itp. Tylko że bardziej gadamy na temat stanu naszej psychiki a nie zadań- taka psychoanaliza:). Dostaliśmy nawet, taki zeszyt w którym przy każdej dacie mamy rysować buźkę zgodną ze stanem naszej psychiki- uśmiechnięta, smutną i to z komentarzem. Nawet mi się ten pomysł podoba, zabawnie będzie potem to czytać. Tylko póki co w tym temacie bardzo monotematyczna jestem:) bo nadal wszystko jest dla mnie rewelacyjne, wszystko mi się podoba… Domyślam się, że nasze koordynatorki pomyślą, że albo nie mówię szczerze albo że jestem jakaś dziwna, ale jakoś mnie to nie martwi:) zresztą ja nigdy nie przejmowałam się tym co ludzie myślą o mnie:)… Ale w piątek mieliśmy nadzwyczajne spotkanie, spotkanie kryzysowe:) odnoszę wrażenie, że mój współwolontariusz wstąpił w drugą fazę szoku kulturowego… bo raczej to niemożliwe żeby normalnie Hiszpanie tacy zrzędliwi byli… ale tak poważnie to rozumiem że moze sie źle czuć, choć nie podzielam jego odczuć... tak wiec chcąc nie chcąc uczestniczyłam w konsultacjach psychologicznych Diega z Aurelie i Cyrielle. Tzn. temat dotyczył tez i mnie bo chcieliśmy wyjaśnić sytuację w jednym z college’ów w którym będziemy pracować. Wygląda ona tak, że nauczyciele w college nie bardzo wiedzą co my tam mamy robić. Dla mnie to jakiś szczególny powód do zmartwień nie jest:) Tak mniej więcej po pół godzinie tych konsultacji zaczęłam ziewać…jestem kobietą ale jednak nie rozumiem jak można mówić w kółko to samo przez 2,5 godziny:) po pół godziny wyjaśniliśmy ze trzeba zorganizować spotkanie w college’u, żeby uzmysłowić władzom szkoły po co jesteśmy i ok., sprawa załatwiona… ale tylko według mnie była załatwiona:) Uzmysłowiła mi ta rozmowa ze trochę niemiecki charakter mam:) Takie spotkania z koordynatorkami to fajna sprawa tylko mam nadzieje ze następnym razem bardziej będą one przypominać rozmowę przyjacielską a nie pogadankę rodzicielską bo nie wymagam aż takiej opieki jaką chcą nam zapewnić koordynatorki:) czułam się trochę jak nieporadne dziecko:)

la visite chez le psychologue… même chez deux psychologues :)…
Chaque lundi nous avons un rencontre avec nos coordonatrices, nous parlons de notres semaine precedente, qu’est ce qu’il s’est pass é au travail, apres travail, etc. Mais nous parlons plus d’etat l’esprit que nos taches- comme une psychanalyse:). Nous avons meme recu un cahier dans lequel sous chaque date nous devons designer le visage signifant l’etat d’esprit-le visage avec souris ou triste avec notre commentaire, notre explication. Cet idee me plait, il sera amusant de le lire dans le futur. Mais pour instant, je suis tres monothematique :) toujours tout est super pour moi. Je suppose que nos coordinatrices penseront que je ne suis pas sincère ou que je suis bizarre... Mais vendredi nous avions un renconre exeptionnel, le rencontre de crise :) j’ai l’impression que mon co-volontaire entre dans la deuxieme phase d’un choc culturel (la crise)...mais seriusement, je comprends qu'il peut se sentir mal bien que mes impressions soient differentes...donc j ‘ai participé à la consultation psychologique avec Aurelie et Cyrielle. Ca veut dire le sujet touche aussi moi parce que nous avons voulu expliquer la situation dans l’un de colleges ou nous travaillerons. Les gens dans cet école ne savent pas ce que nous devons faire.Penadant cettes consultations apres une demi heure j’ai commencé a bâiller. Je suis la femme mais je ne comprends pourquoi on dit tout le temps la même chose :). Apres 30 minutes nous avons expliqué qu’il fallait organiser un rendez vous dans le college pour expliquer les gens dans un college pourquoi nous étions et ok, tout était clair...mais seulement pour moi :) Cette discussion m’a montré que mon charactere est un peu allemand :). Mais en parlant serieux: cet entretien avec nos coordinatrices c’est bonne idee, elles sont tres gentilles, amicales, tres protectrices envers nous.