dimanche 25 octobre 2009

wizyta u psychologa , nawet dwóch psychologów:)…

Co tydzień w poniedziałek mamy spotkanie z naszymi koordynatorkami, rozmawiamy jak tydzień minął, jak w pracy, po pracy itp. Tylko że bardziej gadamy na temat stanu naszej psychiki a nie zadań- taka psychoanaliza:). Dostaliśmy nawet, taki zeszyt w którym przy każdej dacie mamy rysować buźkę zgodną ze stanem naszej psychiki- uśmiechnięta, smutną i to z komentarzem. Nawet mi się ten pomysł podoba, zabawnie będzie potem to czytać. Tylko póki co w tym temacie bardzo monotematyczna jestem:) bo nadal wszystko jest dla mnie rewelacyjne, wszystko mi się podoba… Domyślam się, że nasze koordynatorki pomyślą, że albo nie mówię szczerze albo że jestem jakaś dziwna, ale jakoś mnie to nie martwi:) zresztą ja nigdy nie przejmowałam się tym co ludzie myślą o mnie:)… Ale w piątek mieliśmy nadzwyczajne spotkanie, spotkanie kryzysowe:) odnoszę wrażenie, że mój współwolontariusz wstąpił w drugą fazę szoku kulturowego… bo raczej to niemożliwe żeby normalnie Hiszpanie tacy zrzędliwi byli… ale tak poważnie to rozumiem że moze sie źle czuć, choć nie podzielam jego odczuć... tak wiec chcąc nie chcąc uczestniczyłam w konsultacjach psychologicznych Diega z Aurelie i Cyrielle. Tzn. temat dotyczył tez i mnie bo chcieliśmy wyjaśnić sytuację w jednym z college’ów w którym będziemy pracować. Wygląda ona tak, że nauczyciele w college nie bardzo wiedzą co my tam mamy robić. Dla mnie to jakiś szczególny powód do zmartwień nie jest:) Tak mniej więcej po pół godzinie tych konsultacji zaczęłam ziewać…jestem kobietą ale jednak nie rozumiem jak można mówić w kółko to samo przez 2,5 godziny:) po pół godziny wyjaśniliśmy ze trzeba zorganizować spotkanie w college’u, żeby uzmysłowić władzom szkoły po co jesteśmy i ok., sprawa załatwiona… ale tylko według mnie była załatwiona:) Uzmysłowiła mi ta rozmowa ze trochę niemiecki charakter mam:) Takie spotkania z koordynatorkami to fajna sprawa tylko mam nadzieje ze następnym razem bardziej będą one przypominać rozmowę przyjacielską a nie pogadankę rodzicielską bo nie wymagam aż takiej opieki jaką chcą nam zapewnić koordynatorki:) czułam się trochę jak nieporadne dziecko:)

la visite chez le psychologue… même chez deux psychologues :)…
Chaque lundi nous avons un rencontre avec nos coordonatrices, nous parlons de notres semaine precedente, qu’est ce qu’il s’est pass é au travail, apres travail, etc. Mais nous parlons plus d’etat l’esprit que nos taches- comme une psychanalyse:). Nous avons meme recu un cahier dans lequel sous chaque date nous devons designer le visage signifant l’etat d’esprit-le visage avec souris ou triste avec notre commentaire, notre explication. Cet idee me plait, il sera amusant de le lire dans le futur. Mais pour instant, je suis tres monothematique :) toujours tout est super pour moi. Je suppose que nos coordinatrices penseront que je ne suis pas sincère ou que je suis bizarre... Mais vendredi nous avions un renconre exeptionnel, le rencontre de crise :) j’ai l’impression que mon co-volontaire entre dans la deuxieme phase d’un choc culturel (la crise)...mais seriusement, je comprends qu'il peut se sentir mal bien que mes impressions soient differentes...donc j ‘ai participé à la consultation psychologique avec Aurelie et Cyrielle. Ca veut dire le sujet touche aussi moi parce que nous avons voulu expliquer la situation dans l’un de colleges ou nous travaillerons. Les gens dans cet école ne savent pas ce que nous devons faire.Penadant cettes consultations apres une demi heure j’ai commencé a bâiller. Je suis la femme mais je ne comprends pourquoi on dit tout le temps la même chose :). Apres 30 minutes nous avons expliqué qu’il fallait organiser un rendez vous dans le college pour expliquer les gens dans un college pourquoi nous étions et ok, tout était clair...mais seulement pour moi :) Cette discussion m’a montré que mon charactere est un peu allemand :). Mais en parlant serieux: cet entretien avec nos coordinatrices c’est bonne idee, elles sont tres gentilles, amicales, tres protectrices envers nous.

2 commentaires:

  1. Ludzie nie rozumieja ze mozna sie cieszyc i byc zadowolonym ze wszystkeigo, bo z natury lepiej narzekac i się zamartwiać niż pwiedzieć dobrze jest..., trzeba sie cieszyc z tego co sie ma.

    RépondreSupprimer
  2. masz absolutną rację. Mnie cieszą nawet najdrobniejsze rzeczy-jak dziecko:)

    RépondreSupprimer