vendredi 27 novembre 2009

PROBLEMATYCZNY COLLEGE MATHURIN REGNIER

Dziś trudny dzień w college’u w Chatres…. Nadal nie mamy dużej sali do spotkań naszego klubu, otrzymaliśmy co prawda małą salę do pracy rano i po południu (bez uczniów )z komputerem do którego… nie mamy hasła, już drugi raz pytałam panią Macias o dostęp i kolejny raz mi mówi ze zadzwoni do ADN w tej sprawie… w tej małej sali pracowaliśmy dziś z uczniami, i podobny motyw jak we wtorek – 4 krzesła na 14 osób:) … kolejny problem to uczniowie… nie są praktycznie w ogóle zainteresowani klubem (zupełne przeciwieństwo Epernon)… to nie wiem czemu się do niego zapisali… Pewnie rodzice im mówili ze do dobre dla nich (tak wywnioskowałam z rozmowy z Celią i Clementine). Ale żeby być sprawiedliwa to było kilka osób zainteresowanych, ale tylko kilka…Arthur, o którym już pisałam i którego naprawde polubiłam, super chłopak- powtarza klase, nie może usiedzieć na miejscu, ciągle żartuje, ma 14 lat a mimo to był chętny do przygotowywania kartek pocztowych… naprawdę rewelacyjnie mi się z nim gadało. Zainteresowany był tez jego kolega Antoine , który super rysuje, bo jego ojciec jest z zawodu projektantem samochodów. A i dziś przyszedł też Quentin Lesnik, tylko nie wiem czy jest on nieśmiały czy po prostu zapisał się do klubu tylko dlatego żeby mnie zobaczyć bo z pochodzenia też jest Polakiem:). Problem w tym college’u jest taki ze mimo ze z pozoru uczniowie wydają się być nami zainteresowani, szczególnie młodzież czarnoskóra dla których jestem atrakcją bo przybyłam z egzotycznego kraju o którym nie mają bladego pojęcia: pozdrawiają mnie, przesyłają buziaki itd. ale nie chcą działać w klubie. Póbowałam dziś zrobić wszystko co możliwe by załatwić jednak salę, hasło do komputera i zachęcić uczniów ale bez większego rezultatu. Udało mi się tylko znaleźć sale z komputermi i zarezerwować ją na grudzień dla nas. Zabawna historia z szukaniem tej sali bo wyglądało to jak załatwianie spraw na uczelni w Polsce, pytałam wielu osób o mozliwść załatwienia sali i każdy, nawet nie to ze odsyłał mnie od kogoś innego, nie, każdy mówił ze nie ma pojęcia czy mogę zając sale komputerową i nie wie do kogo mam się zwrócić w tej sprawie:) ale w koncu udało mi się załatwić salę:) takiego rozwiązywania problemów poprzez trucie i pytanie do skutku nauczyły mnie studia w Krakowie:) a jednak coś mi one dały:) zreszta to nasza polska, narodowa cecha- przekonanie, że wszystko da się załatwić, trzeba tylko pytać, prosić do skutku i nie rezygnować tak łatwo:) A przeciwnie Hiszpan on od razu po przekroczeniu progu szkoły chciał się zamelinować w małej sali i czekać nie wiem na co… chyba na jakiś cud… bo powiedział, ze widzi ze nic się nie da załatwić, ze i tak nie dostaniemy sali, hasła bo on tak czuje wiec nie ma sensu się starać. Nie rozumiem jak można się poddawać bez walki? Bez spróbowania… ok., w rezultacie moich dzisiejszych starań udało mi się tylko z tą salą, wiecej nic nie załatwiłam ale przynajmniej się starałam, zrobiłam wszystko co mogłam. I na spotkaniu po południu z Cyrielle, Aurelie i Jean Rodolph’em mogłam powiedzieć ze próbowałam załatwić to to i to ale nic nie osiągnęłam wiec problem leży po stronie collegu… ciekawe co byśmy powiedzieli jakbym nie sprzeciwiła się Diegowi i tak jak on chciał nie próbowała nic załatwić… powiedziałabym: nie mamy sali ani kodu ale nie pytaliśmy o nie bo z góry wiedzieliśmy ze i tak ich nie dostaniemy:).
A z innej beczki: dostałam dzis list z zaproszeniem na kurs języka francuskiego (jeszcze w październiku mielismy testy oceniające nasz poziom i na ich podstawie dostałam to zaproszenie ). Kurs rewelacyjny bo intensywny – 60 godzin w ciagu 2 miesiecy. Ale niestety jest on w godzinach mojej pracy wiec nie mogę uczestniczyć… szkoda… pozostaje mi nauka samodzielna… i musze się naprawe przyłożyć bo czas mi ucieka a od samego przebywania we Francji nie ucze się za wiele… wiec postanowiłam ze jednak odłoże zwiedzanie Francji na wiosne jak będzie super pogoda a teraz przysiąde nad nauką. Tylko ze ciągle cos robimy i nie mam za wiele czasu wolnego…


Le collège problematique

Aujourd’hui , le jour difficile à Mathurin Regnier. Nous n’avons pas toujours de grande salle pour travailler avec les élèves. Nous avons une petite salle pour travailler sans élèves le matin et l’apres midi et il y a un ordinatur mais nous n’avons pas le code pour l’utiliser. J’ai demandé déuxieme fois à Madame Macias pour obtenir le code et elle m’a repondu encore fois qu’elle allait appeller à ADN... je comprends qu’elle a beaucoup d’affaires à faire... mais il n’y a personne dans cette école qui pourrait nous aider. Le midi, nous avons travaillé dans cette petite salle avec les élèves... et pareil comme le mardi- 4 chaises pour 14 personnes. L’autre problème... les élèves...ils ne sont pas interessés au club (contrairement qu’a Epernon)... je ne sais pas pourquoi ils sont inscrits au club... je supppose que ce sont leurs parents qui leurs ont dit qu’il fallait s’inscrire (je le dit a partir de la conversation avec Celia et Clemence). Mais pour etre juste je dois dire que quelques élèves etaient interessés... mais seulement quelques... Arthur, de qui j’ai déjà parlé, et qui j’aime bien, il est vraiment sympa, très active, rigolard, a 14 ans mais il il n'empêche qu’il a voulu preparer les cartes. Son camarade Antoine avait aussi interessé, il a desiné les images très jolis. Et aussi Quentin qui est d’origine polonais. Aujourd’hui, j’ai essayé de faire tout que possible pour organiser la salle, obtenir le code et encourager les élèves mais sans resultat. J’ai seulement réussi à réserver la salle de l’informatique. C’etait une drôle histoire. J’ai du arranger ça de meme façon que j’ai arrangé les affaires à mon Université. A savoir, j’ai demandé beaucoup de personne : » qui est responsable à gérer la salle d’informatique » mais personne n’avait pas connu la réponse :) et chacun m’a envoyé à un autre personne. Mais enfin j’ai reussi à arranger la salle. Il faut donc demander et demander et enfin de cette façon on trouve la solution de probleme. J’ai appris cette façon d’arranger les affaires pendant mes études. Mes études était tres bonne, j’ai gagné beaucoup de connaissances mais aussi j’ai appris la vie :) Ailleurs c’est notre national, polonais traite - la convaincre qu’on peut arranger tout, il ne faut pas résigner failement. Contrairement en Espagne... Diego dès qu’il a entré dans le collège, il a voulu s’installer à la petite salle et attendre sans faire rien... attendre le miracle :) Il m’a dit qu’il savent que nous ne reussirions rien à faire donc il ne vaut pas essayer... Je ne comprends pas comment on peut résigner sans essaie. D’accord, en resultat Diego a eu raison que nous echouerions mais au mois j’ai essayé, je peut dire que j’ai fait tout ce que j’ai pu faire. Et pendant la rencontre avec Cyrielle, Aurelie et Jean Rodolph j’ai pu dire que j’ai fait tout mais c’est le collège qui a le probleme. Si je n’avais rien fait comme Diego avait voulu, nous n’aurions pas eu des arguments, nous aurions dit que nous n’avons pas ni la salle ni le code mais nous n’avons pas demandé ça car nous étions convaincus que nous ne les obtierndrons pas...

Et l’autre affaire... j’ai reçu une invitation pour le cours de francais professionnel... super cours...très intensive mais je ne peux pas participer car il est organisé le matin... Mais une chose qui m’a fait plaisir : Aurelie et Cyrielle m’a dit que c’était le cours au niveau professionnel donc pour personnes qui ont assez bon niveau de francais :). Cette nouvelle m’encourage à apprendre. C’est dommage que je ne peux pas y participer, je dois donc travailler beaucoup dans ma chambre... Pour un moment, j’ai resigné à visiter la France car je dois me concentrer à ameliorer mon francais et je decouvrirai la France en printemps quand le temps sera meilleur.

3 commentaires:

  1. Coś się opuściłaś w pisaniu. A ja tak lubię poczytać co u Ciebie.
    Pozdrawiam

    RépondreSupprimer
  2. Dzastuś zazdroszcze CI że tam jestes:) Kocham te francuskie klimaty...:) Co do radzenia sobie z trudnosciami to fakt- studia nas czegos nauczyly- jak sie nie da wejsc drzwiami to wejdz oknem:) Sciskam Cie mocno
    P.s. Ton niveau de francais est vraiment avance:)Kurcze szkoda ze nie mamy akcentow na polskiej klawiaturze:P
    Isia

    RépondreSupprimer
  3. Monia obiecuje ze w tym tygodniu nadrobię zaległości:) ale to wszystko przez szkolenie w Breatanii...
    Isiu kochana- jak sie ciesze ze sie odezwałaś!:)ja pamietam jak jeszcze w liceum jak jeżdziłas do Francji i zawsze powtarzałaś ze ten kraj jest rewelacyjny- teraz sie przekonałam sama ze miałaś rację:)

    RépondreSupprimer